Tytuł: Szklany klosz
Autor: Sylvia Plath
Wydawnictwo Marginesy
Stron 344
Opis wydawcy:
Esther jest wyjątkowo inteligentna, piękna, utalentowana,
jednak powoli jej świat się rozpada – i być może nie ma już dla niej ratunku.
Kiedy ma dziewiętnaście lat, przyjeżdża do Nowego Jorku –
miasta spełnienia, szczęścia, zabawy, kariery – na miesięczny staż w redakcji
miesięcznika dla dziewcząt. Ma poznać miasto, spędzić miło czas. Esther nie
potrafi się jednak odnaleźć. Nie ma ochoty na nocne zabawy, nie umie znaleźć
odpowiedniego towarzystwa, jest zniechęcona. Odkrywa, że dobre oceny, które
zawsze zdobywała w szkole, tutaj nie mają znaczenia. Esther nie umie
zdecydować, na czym jej zależy, co ją interesuje, czy w ogóle istnieje taka
rzecz. Nie czuje się taka jak inne dziewczyny – śliczne, uśmiechnięte i
zadowolone z życia. Przychodzi załamanie…
Moja opinia:
"Szklany klosz" to amerykańska powieść, która
chodziła za mną od lat. Odstraszała jednak swoją melancholią, smutkiem i
pozorną trudnością. Jej wznowienie za sprawą wydawnictwa Marginesy stało się
dla mnie idealnym pretekstem do sięgnięcia po nią. Paradoksalnie... cieszę
się, że do tego literackiego spotkania doszło dopiero teraz. Czułam się
przygotowana na spotkanie z prozą Sylvii Plath, na zetknięcie się z
zagadnieniami poruszanymi w "Szklanym kloszu". Lata stykania się z
problemem depresji i zaburzeniami osobowości pozwoliły mi podejść do tej
książki z odpowiednią dawką wyrozumiałości i dojrzałości psychicznej.
"Szklany klosz" czytałam jako dojrzała, młoda kobieta bez fascynacji
śmiercią, samookaleczeniem i próbami samobójczymi. W gimnazjum wiele dziewczyn
okaleczało się, a przy tym czytało z zafascynowaniem książkę Coelho
"Weronika postanawia umrzeć". Mnie ta fascynacja ominęła. W
"Szklanym kloszu" odnalazłam inny skrawek siebie - utożsamiałam się z
bohaterką na poziomie młodej kobiety wchodzącej w etap decydowania o sobie, o
tym jak będzie wyglądało jej życie w przyszłości, robienia planów i
podejmowania prób określenia samej siebie.
"Wiedziałam, że róże, pocałunki i intymne kolacyjki po
restauracjach mężczyźni fundują swoim dziewczynom tylko w okresie
narzeczeństwa. Natychmiast po ślubnej uroczystości ogarnia ich jedno jedyne
skryte pragnienie. Chcą, żeby żona rozłożyła się pod ich nogami, jak ta mata w
kuchni pani Willard. Nawet moja własna matka opowiadała mi pewnego razu, że gdy
powróciła z podróży poślubnej [...] papa westchnął z ulgą i powiedział: - No,
nareszcie będziemy mogli przestać się wygłupiać i być sobą! - i od tego dnia
moja matka nie zaznała już ani chwili radości."
Sylvia Plath, "Szklany klosz"
Poruszający monolog młodej kobiety, która wkracza w wielki
świat, ale nie potrafi korzystać i cieszyć się w pełni z tego, co jej oferuje.
Ta depresja towarzyszy Esther już w Nowym Jorku. Zostaje zmuszona do zetknięcia
się ze światem i zaczyna rozumieć, że to, że zawsze była prymuską, miała
najlepsze oceny - w życiu pozaszkolnym / pozauczelnianym nie ma najmniejszego
znaczenia. Liczy się to, żeby być w czymś najlepszym... wtedy bycie bardzo
dobrym we wszystkim ma o wiele mniejsze znaczenie. W tym najtrudniejszym
momencie, kiedy ma zadecydować o swojej przyszłości - nie daje rady. Informacja
o niedostaniu się na kursy literackie stanowi ostateczny cios - a plan zostania
pisarką nagle wydaje się nierealny. Depresja, poczucie wyalienowania
wygrywa. Próby samobójcze, szpital psychiatryczny i długie próby dochodzenia do
zdrowia... wynurzanie się i zanurzenie w ciemnej otchłani...
Sylvia Plath wydała "Szklany klosz" pod
pseudonimem w 1963 roku. Niecały rok później popełniła samobójstwo. Może
dlatego "Szklany klosz" jest tak autentyczną, przejmującą opowieścią.
Opisuje obawy i pragnienia nie tylko
Esther / czy też samej Sylvii, a pokoleń młodych ludzi, którzy stają na
rozdrożu i na progu dorosłości stykają się z wieloma trudnościami i
wątpliwościami, które niekiedy doprowadzają ich do choroby psychicznej. Nie
ma w tej książce patetyzmu, nadmiernych łez ani ckliwości. Esther jest
zawsze, niezależnie od momentu, w którym się znajduje błyskotliwą, inteligentną
dziewczyną, niekiedy ironizującą, niekiedy bardzo przykrą dla swojego
otoczenia, ale zawsze błyskotliwą... nawet w chwilach, gdy dopada ją największy
marazm.
"Byłam pewna, że znajdę wówczas odpowiednie słowa,
żeby wyrazić to, co mnie dręczy, wytłumaczyć mu, dlaczego jestem tak okropnie
przerażona, dlaczego mam uczucie, jak gdyby mnie siłą wpychano coraz głębiej i
głębiej do czarnego dusznego worka, z którego już nigdy się nie
wydostanę."
Sylvia Plath, "Szklany klosz"
"Szklany klosz" przez niektórych może zostać
odebrany jako silnie sfeminizowana powieść. Faktycznie - główną siłą
"Szklanego klosza" są kobiety. Feministyczny wymiar rzuca się w oczy
tym silniej, że Esther z czasem nabiera coraz negatywniejszego podejścia do
instytucji małżeństwa, upatrując w nim końca kobiecej indywidualności.
Powieść Plath to piękny utwór o depresji, szpitalu psychiatrycznym, trudnej
drodze do wyleczenia, relacjach międzyludzkich i samoakceptacji... powieść,
której się nie czyta, ale którą się połyka. Przejmująca, pięknie
napisana, wartościowa, poruszająca, uwrażliwiająca, niewydumana. Prawdziwa.
Mimo lat, które upłynęły od jej pierwszego wydania - cały czas aktualna.
Przenikliwa klasyka literatury amerykańskiej, którą trzeba przeżyć - bo przeczytać,
to za mało powiedziane. Niezwykle trafna w obrazowaniu świata.
Zdecydowanie jedna z najważniejszych, najpiękniejszych i
najlepszych książek przeczytanych przeze mnie przez ostatnie 8 lat...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz