Różne są szkoły reportażu, a jednak do mnie... zawsze najmocniej trafiają te pisane przez reportażystów zaangażowanych emocjonalnie, którzy pozwalają swoim uczuciom wybrzmiewać w tekstach, które tworzą. Ilona Szelezińska w swojej debiutanckiej książce zdecydowanie jako właśnie taka pisarka daje się poznać. "Kopnij piłkę ponad chmury..." to zbiór reportaży o współczesnym Nepalu, w którym jednak przeszłość przede wszystkim ta związana z kulturą i tradycją posiada wyraźny wpływ i związek z teraźniejszością. Szelezińska nigdy się nie dystansuje - często jest fizycznie współuczestnikiem opisywanych wydarzeń, a zawsze jest uwikłana uczuciowo w opisywane historie. To daje czytelnikowi pewną wolność odczuwania - pozwala mu nie nabierać dystansu do poznawanych treści, a przeżywać je całym sobą.
Na polskim rynku wydawniczym w ostatnich latach utarło się przekonanie, że jeśli chcemy sięgnąć po dobry reportaż, powinnyśmy sięgnąć po reportaż z Wydawnictwa Czarne. Przyznaję - sama sięgając po ten gatunek, swe kroki kieruję ku półce z pozycjami z Czarnego. Zbiór Ilony Szelezińskiej został natomiast wydany przez Marginesy. Wydawnictwo, które nie zawodzi mnie nigdy w kwestii beletrystyki, ale reportaż w ich wykonaniu był dla mnie czymś zupełnie nowym. Nowym... i jak się okazało wbijającym w fotel, bowiem "Kopnij piłkę ponad chmury" to zbiór angażujących emocjonalnie, ciekawych i rozwijających tekstów dotyczący niezwykłego, choć znajdującego się w trudnym położeniu Nepalu. Państwo otoczone przez dwa mocarstwa - Chiny i Indie, a do tego jeszcze zdeterminowane w dużej mierze przez warunki geograficzne - potężne Himalaje i częste trzęsienia ziemi... tak częste, że przez większość mieszkańców te, które u Europejczyków budzą grozę, przez Nepalczyków nie są odczuwane. To wszystko staje się podwalinami dla tekstów naprawdę zaskakujących.
Ilona Szelezińska od lat pracuje jako przewodnik po Nepalu. Można więc powiedzieć, że kraj ten poznała od podszewki, jednak w jej reportażach nadal widać pewne zafascynowanie, a niekiedy nawet zaskoczenie. Wiedza, którą nam przekazuje nie ma encyklopedycznego charakteru. W "Kopnij..." oczywiście znajdziemy opis niektórych charakterystycznych dla Nepalu tradycji czy obrzędów, jednak w większości będziemy je oglądali przez pryzmat emocji innych ludzi. Przez recenzje przewija się opinia, że "Kopnij piłkę..." to książka ukazująca przede wszystkich patriarchat panujący w Nepalu, jednak nam - Europejczykom - kojarzy nam się on z czymś skrajnie negatywnie. W Nepalu jest natomiast częścią tradycji. To inna kultura, tradycja, uwarunkowania społeczne, warunki geopolityczne - dla mnie reportaże Szelezińskiej pokazują, jak świat jest piękny przez swoją różnorodność... i jak kobiety cały czas rosną w siłę - nie przez założenie "wszyscy są równi", ale przez tego pokazanie / udowodnienie.
Książkę otwiera reportaż o nepalskich małych boginiach, zwanych Kumari. Małych dziewczynkach, które na kilka lat swojego życia trafiają do pałacu, są sławione, otaczane czcią, aby potem... wrócić do rodziny, rzeczywistości i zabrać się za czytanie pierwszej części Harrego Pottera. Ten otwierający tekst pokazuje najlepiej przenikanie się tradycji ze współczesnością. Ukazuje rozkrok, w którym znajduje się Nepal, swego rodzaju zawieszenie między starym i nowym światem. Z kolejnych tekstów Szelezińskiej w pamięci utkwił mi szczególnie ten związany z obrzędami religijnymi dotyczącymi śmierci. Plastyczność opisu uroczystości pogrzebu sprawiła, że zafascynowanie nepalską kulturą zdecydowanie wzrosło. Te dwa teksty, o Kumari i obrzędach pogrzebowych, dotykają przede wszystkim kwestii nepalskiej tradycji.
W reportażu Szelezińskiej nie chodzi jednak jedynie o tradycję, ale przede wszystkim o ludzi. Potwierdzają to wstrząsające teksty dotyczące kobiet zmuszanych do prostytucji, dzieci odratowanych z więzienia, gdzie trafiły u boku osadzonych matek - ten tekst dotyka bardzo silnie także aspektu trzęsień w Nepalu - to najlepszy dowód na to, że historie w książce Szelezińskiej przenikają się. Autorka dużo uwagi poświęca trzęsieniu ziemi, które miało miejsce w 2015 roku i zdezorganizowało, a także odmieniło życie tysięcy osób. Zginęło prawie 9 tysięcy, a rannych zostało prawie 25 tysięcy ludzi, ale te wydarzenia wywarły wpływ także na osoby, które bezpośrednio nie ucierpiały. Ilona Szelezińska opisuje swoje emocje związane z powrotem do Nepalu po trzęsieniu, uczestniczeniu w akcji pomocy potrzebującym, rozmawia z ludźmi, którzy postanowili zmienić swoje życie, rzucić pracę i skupić się na działalności w ramach wolontariatu. Ukazuje jak przełomowe dla Nepalu było to wydarzenie, a jednak nie zapomina o życiu przed i poza trzęsieniem - ukazując między innymi życie ludzi mieszkających w Himalajach... i to właśnie tam pojawi się tytuł książki. A czy Wy - mieliście możliwość kiedyś kopnąć piłkę ponad chmury?
Te wszystkie opowieści zawarte w "Kopnij piłkę ponad chmury" pokazują reporterską pierwszą klasę. Trudno jest uwierzyć w to, że to debiut Szelezińskiej - jednocześnie daje to jednak nadzieję, że autorka nie zniknie z rynku wydawniczego i wróci do czytelników z kolejnymi Nepalskimi opowieściami.
Książkę otwiera reportaż o nepalskich małych boginiach, zwanych Kumari. Małych dziewczynkach, które na kilka lat swojego życia trafiają do pałacu, są sławione, otaczane czcią, aby potem... wrócić do rodziny, rzeczywistości i zabrać się za czytanie pierwszej części Harrego Pottera. Ten otwierający tekst pokazuje najlepiej przenikanie się tradycji ze współczesnością. Ukazuje rozkrok, w którym znajduje się Nepal, swego rodzaju zawieszenie między starym i nowym światem. Z kolejnych tekstów Szelezińskiej w pamięci utkwił mi szczególnie ten związany z obrzędami religijnymi dotyczącymi śmierci. Plastyczność opisu uroczystości pogrzebu sprawiła, że zafascynowanie nepalską kulturą zdecydowanie wzrosło. Te dwa teksty, o Kumari i obrzędach pogrzebowych, dotykają przede wszystkim kwestii nepalskiej tradycji.
W reportażu Szelezińskiej nie chodzi jednak jedynie o tradycję, ale przede wszystkim o ludzi. Potwierdzają to wstrząsające teksty dotyczące kobiet zmuszanych do prostytucji, dzieci odratowanych z więzienia, gdzie trafiły u boku osadzonych matek - ten tekst dotyka bardzo silnie także aspektu trzęsień w Nepalu - to najlepszy dowód na to, że historie w książce Szelezińskiej przenikają się. Autorka dużo uwagi poświęca trzęsieniu ziemi, które miało miejsce w 2015 roku i zdezorganizowało, a także odmieniło życie tysięcy osób. Zginęło prawie 9 tysięcy, a rannych zostało prawie 25 tysięcy ludzi, ale te wydarzenia wywarły wpływ także na osoby, które bezpośrednio nie ucierpiały. Ilona Szelezińska opisuje swoje emocje związane z powrotem do Nepalu po trzęsieniu, uczestniczeniu w akcji pomocy potrzebującym, rozmawia z ludźmi, którzy postanowili zmienić swoje życie, rzucić pracę i skupić się na działalności w ramach wolontariatu. Ukazuje jak przełomowe dla Nepalu było to wydarzenie, a jednak nie zapomina o życiu przed i poza trzęsieniem - ukazując między innymi życie ludzi mieszkających w Himalajach... i to właśnie tam pojawi się tytuł książki. A czy Wy - mieliście możliwość kiedyś kopnąć piłkę ponad chmury?
Te wszystkie opowieści zawarte w "Kopnij piłkę ponad chmury" pokazują reporterską pierwszą klasę. Trudno jest uwierzyć w to, że to debiut Szelezińskiej - jednocześnie daje to jednak nadzieję, że autorka nie zniknie z rynku wydawniczego i wróci do czytelników z kolejnymi Nepalskimi opowieściami.
Moja ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz