Autor: Stefan Hertmans
Wydawnictwo Marginesy
Stron 416
Dla Polaka słowo "wojna" wiąże się przede wszystkim z II wojną światową. Widać to w literaturze zarówno popularnej jak i tej faktu. Dla Belgów jednak o wiele większa znaczenie miała I wojna światowa - to właśnie jej skutki odczuwają do dnia dzisiejszego. Znajdują na polach kolejne niewypały i poszukują prawdy o losach swoich przodków. Mimo tego, że od traumy Wielkiej Wojny minęło już prawie 100 lat - pamięć o niej cały czas jest silna, choć na polskim rynku wydawniczym prawdopodobnie niezauważalna. "Wojna i terpentyna" Stefana Hertmansa jest pozycją unikatową - łączącą w sobie literaturę faktu z beletrystyką. Pozycją niezwykle poruszającą i wstrząsającą. Piękną opowieścią o wojnie, sztuce, miłości i percepcji przeszłości przez współczesnych.
Dziadek Stefana Hertmansa, Urbain krótko przed śmiercią (w 1981 roku) powierzył mu swoje dzienniki, w których opisał swoje życie - pracę w odlewni żelaza, biedę, śmierć ojca, doświadczenia żołnierza walczącego na froncie podczas pierwszej wojny światowej, wielką pasję i miłość, która umarła. Hertmans przez lata jednak do tych dzienników nie zaglądał - pamięć o dramatycznych historiach, które pamiętał z dzieciństwa... była dla niego zbyt silna. Nie chciał do tego wracać, nie chciał wychodzić ze swojej strefy komfortu. Złożył jednak obietnicę, że zrobi coś z tym materiałem - czas biegł nieubłaganie. Autor zdawał sobie sprawę, że jeśli nie wyda tej historii do 2014 roku, a więc setnej rocznicy wybuchu pierwszej wojny światowej... jego pozycja zginie wśród dziesiątek innych wojennych wspomnień.
"Wojna i terpentyna" nie stanowi jednak jedynie zapisków dziadka Hertmansa. To połączenie akcji w dwóch przestrzeniach czasowych - historii wnuka, który sięga po dzienniki dziadka, zaczyna rozumieć kolejne fragmenty układanki, doceniać z każdą kolejną przeczytaną stroną swojego dziadka coraz bardziej go docenia oraz historii dziadka - weterana, parafrazy jego dzienników. Historia Urbaina jest poruszająca - od trudów doświadczanych w dzieciństwie po te trudy wojenne i wielką miłość. Był kilkakrotnie ranny, głęboko wierzący i za każdym razem wracał na linię frontu... po drodze w pamięci bardzo mocno towarzyszyła mu postać przedwcześnie zmarłego ojca, jego największego bohatera i wzoru do naśladowania.
Tytuł "Wojna i terpentyna" idealnie oddaje sens tej powieści - z jednej strony zapisków o wojennych losach, a z drugiej strony poruszającej opowieści o pasji, dążeniu do realizacji marzeń i malarstwie, które stanowi odskocznię i uwalnia. Trudne warunki i czas, w którym przyszło żyć dziadkowi autora nie pozwoliło mu do końca rozwinąć swoich umiejętności. Nigdy, nawet na wojnie nie przestał pielęgnować swojej pasji - zawsze był wrażliwy na piękno sztuki., choć odrzucał tą współczesną, socjalistyczną. Powrót po wojnie do rzeczywistości, która jednak już nigdy nie była taka sama stanowił dla niego wstrząs, ponieważ okazało się, że I wojna światowa stanowiła cezurę, po której już nigdy nic nie było takie samo. Wielu zapomina o tym, że po I wojnie światowej (która niosła za sobą 12 mln zabitych) wybuchła epidemia grypy hiszpańki (podczas której w ciągu roku zginęło 100 ml ludzi). Także ona wywarła olbrzymi wpływ na życie Urbaina.
Stefan Hertmans pisząc "Wojnę i terpentynę", posługiwał się prawdziwie malarskim językiem. Narrację poprowadził żwawo i wartko sprawiając, że czytelnikowi jest naprawdę trudno oderwać się od tej pozycji. Najlepsze historie pisze samo życie... "Wojna i terpentyna" bardziej lub mniej dokładnie przebiega przez pięć pokoleń rodziny Hertmansa. Belgijski pisarz napisał przepiękną, ale także ogromnie mocną powieść. Pokazuje świetny styl pisania, pisze z dużą wrażliwością i przenikliwością. Docenia najmniejsze detale historii swojego dziadka i jego życiowych wyborów. "Wojna i terpentyna" to proza wysublimowana, wstrząsająca, pokazująca I wojnę światową i XX wiek z brutalną szczerością. To literatura najwyższej klasy - zdecydowanie zbyt mało znana na gruncie polskim.
Moja ocena: 8+/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz