Autor: Augusta Docher
Wydawnictwo Znak
Stron 400
Opis wydawcy:
Wszystko trwało ułamek sekundy. Błysk ognia i nagle jestem w ognistej kuli. Dociera do mnie, że się palę. Jestem żywą ludzką pochodnią.
Dominika budzi się po kilku dniach.
Wie, że to był wypadek, a ukochany ojciec wcale nie chciał jej zabić.
Teraz, kiedy on jest w więzieniu, ona leży w szpitalu i walczy o życie.
Chociaż właściwie, to inni walczą za nią, ponieważ ona się już poddała.
Ale to, co miało być końcem, okazuje się być początkiem…
Przewrotny los stawia na jej drodze ambitnego młodego lekarza, który dostrzega w niej coś więcej niż tylko pacjentkę. Gdy on będzie leczył jej ciało, jego brat Marcel, czarna owca szanowanej rodziny, spróbuje uleczyć jej duszę.
Tylko czy to jest w ogóle możliwe? Czy pęknięte serce potrafi jeszcze kochać?
I czy ktoś, kto ma tyle powodów, by się zabić, odnajdzie ten jeden, by żyć?
Moja opinia:
Zacznijmy od tego, że Augusta Docher to literacki pseudonim polskiej pisarki. O czym ja przed lekturą nie wiedziałam, ale wielu mądrych mogłoby się odezwać, że mogłam to wywnioskować z imion głównych bohaterów - kiedy je poznałam, faktycznie fakt ten wywnioskowałam. Augusta Docher, a tak naprawdę Beata Majewska stworzyła polską powieść w nurcie tak popularnym teraz new adult. Historia mnie zaintrygowała, wykończona po ciężkim tygodniu postanowiłam sięgnąć po coś lekkiego, niezobowiązującego, choć po literaturę młodzieżową nie sięgałam już od lat. Powieść Docher w moje czytelnicze gusta się nie wpasowała - może z moimi osiemnastoma latami na karku, a przede wszystkim patrząc na literaturę, którą czytam w większości przypadków jest na nią za stara? Potrafią dojrzeć co może się w niej podobać innym czytelniczkom, dla mnie były to jednak trzy... nie do końca dobrze spędzone literacko godziny.
Historia opowiedziana przez Docher toczy się w dwóch perspektywach czasowych: "Przedtem" i "Teraz". W "Przedtem" zostały opisane wydarzenia związane bardzo blisko z wypadkiem Dominikiem, jej walka o zdrowie, skomplikowane relacje z matką. "Teraz", czyli teraźniejszość rozgrywa się ponad dwa lata po wypadku. Czytelnik poznaje dojrzalszą niż jej rówieśnicy bohaterkę, która wiele przeszła, zniosła wiele bólu i strat. Dziewczynę z dobrego, bogatego domu, okaleczoną w wypadku, bardzo kruchą, niepewną, wycofaną społecznie dziewczynę, na którą wszyscy dziwnie patrzą, bo nosi specjalny kombinezon, mieszka sama w wielkim domu, jej ojciec jest w więzieniu, a matka nie wiadomo gdzie.
Dominika jest postacią, która bardzo boli się zbliżenia, a jednocześnie bardzo go pragnie. Została opuszczona przez chłopaka, najbliższych przyjaciół, musiała zrezygnować z edukacji w szkole. To ambitna bohaterka, której losy wzruszają czytelnika, a jednak jej dojrzałość dla mnie wydawała się czasami niedostateczna. Na scenę wkracza Marcel, 21- latek, który rzucił studia, skupia się na piciu i zabawie, ale i jego historia jest boleśniejsza i bardziej skomplikowana niż myśli o niej z początku czytelnik. Jest dosyć obcesowym chłopakiem, który potrafi powiedzieć, że nie lubi tłustych dziewczyn (w jego ujęciu to dziewczyna, która nosi 42 rozmiar), a jednak zakochuje się w Dominice... i jej wszystkie obrażenia (jak np. brak brodawki na piersi, duża ilość blizn, prawie przezroczysta, bo naciągnięta skóra) przestają mieć dla niego znaczenia, choć rzeczywiście - początkowo robią na nim wielkie wrażenie, co próbuje ukryć przed samą Dominiką, ale co zostaje jasne dla czytelniczki, która ich historię, poznaje zarówno z perspektywy Dominiki jak i Marcela.
"Najlepszy powód, by żyć" to romantyczna historia o radzeniu sobie z innością, pokonywaniu własnych psychicznych barier. Powieść pełna czułości i problemów, które jednak są dosyć ekstremalne i wyrastają poza katalog "typowych problemów związanych z egzystencją młodego / starego człowieka". Mi osobiście coś w tej powieści nie gra... historia Dominiki i Marcela nie wywoływała u mnie wielkiego wzruszenia ani innych emocji. Czytałam, poznawałam, ale rozstałam się z tą historią bez żalu, choć przyznaję: zakończenie jest bardzo intrygujące. Na tle wielu świetnych pozycji, które przeczytałam w ostatnim czasie powieść Docher wypada przeciętnie, żeby nie powiedzieć, że słabo. Książka autorstwa Docher jest nierówna fabularnie - ciekawy pomysł na fabułę nie do końca dobrze został wykorzystany, niektóre dialogi były słabe, banalne, irytujące... bohaterowie też byli jacyś nierówni, momentami sztuczni - nie zakochałam się w nich. Ich los mnie nie przejął, nie doprowadził do łez. Pozostawił mnie obojętną. Jednak... autorce należą się brawa za ukazanie kłopotliwych relacji damsko - męskich w obliczu niedoskonałości jednej ze stron, ukazania; że wygląd, kiedy poznamy bratnią duszę nie ma tak naprawdę większego znaczenia. Żałuję jedynie, że autorka nie zrobiła tego w trochę lepszym stylu.
Moja ocena: 6/10 Dobra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz