Tytuł: Droga do ciebie
Autor: J. P. Monninger
Wydawnictwo Czarna Owca
Stron 320
Opis wydawcy:
Romantyczna i malownicza opowieść, która dzieje się w wyjątkowym momencie życia młodej kobiety. Heather kończy naukę w college’u i wyrusza w podróż po Europie w towarzystwie dwójki najlepszych przyjaciół. Zostawia za sobą szkolne obowiązki, a dorosłość dopiero wisi w powietrzu. Przed nią już tylko to jedno jedyne lato, by być naprawdę wolną. Heather nawet nie przeczuwa, że spotka kogoś takiego jak Jack. Nieoczekiwanie dostrzega w nim miłość swojego życia. Jack jest tajemniczym, starszym od Heather o kilka lat mężczyzną, który zainspirowany dziennikami dziadka postanawia odwiedzić różne miasta w Europie. Niecodzienna podróż staje się dla Heather przygodą życia. Jednak pewna tajemnica, którą skrywa Jack, zmienia dosłownie wszystko.
Moja opinia:
Ostatnia podróż przed wstąpieniem w dorosłe życie. Piękna Europa, najpiękniejsze miasta europejskie i podróż oczami Amerykanki, która znajduje się dopiero u progu swojego życia. Życia, które już skrzętnie zaplanowała i w którym nie zamierza wprowadzać najmniejszych zmian. "Droga do ciebie" zbiera różne opinie – od tych skrajnie pozytywnych po te skrajnie negatywne. Dla mnie miała być ciepłą, romantyczną, kobiecą i co najważniejsze niezwykle klimatyczną powieścią, która umili mi ostatni dzień wakacji. Jedno jest pewne: wystarczyła mi na jeden z ostatnich dni wakacji, ale cała reszta... to już nie jest takie czarno-białe. Książka J. P. Monningera była odkąd tylko pojawiła się w zapowiedziach porównywana do powieści Nicholasa Sparksa. Rzeczywiście – wątki przewijające się w powieści Monningera są bardzo podobne do tych, które pojawiają się u Sparksa, jednak wykonanie gorsze. "Droga do ciebie" nie chwyciła mnie za serce, nie porwała, ale była dość sympatyczną lekturą, jednak moim zdaniem... zdecydowanie dla tych mniej wymagających czytelniczek.
Autor: J. P. Monninger
Wydawnictwo Czarna Owca
Stron 320
Opis wydawcy:
Romantyczna i malownicza opowieść, która dzieje się w wyjątkowym momencie życia młodej kobiety. Heather kończy naukę w college’u i wyrusza w podróż po Europie w towarzystwie dwójki najlepszych przyjaciół. Zostawia za sobą szkolne obowiązki, a dorosłość dopiero wisi w powietrzu. Przed nią już tylko to jedno jedyne lato, by być naprawdę wolną. Heather nawet nie przeczuwa, że spotka kogoś takiego jak Jack. Nieoczekiwanie dostrzega w nim miłość swojego życia. Jack jest tajemniczym, starszym od Heather o kilka lat mężczyzną, który zainspirowany dziennikami dziadka postanawia odwiedzić różne miasta w Europie. Niecodzienna podróż staje się dla Heather przygodą życia. Jednak pewna tajemnica, którą skrywa Jack, zmienia dosłownie wszystko.
Moja opinia:
Ostatnia podróż przed wstąpieniem w dorosłe życie. Piękna Europa, najpiękniejsze miasta europejskie i podróż oczami Amerykanki, która znajduje się dopiero u progu swojego życia. Życia, które już skrzętnie zaplanowała i w którym nie zamierza wprowadzać najmniejszych zmian. "Droga do ciebie" zbiera różne opinie – od tych skrajnie pozytywnych po te skrajnie negatywne. Dla mnie miała być ciepłą, romantyczną, kobiecą i co najważniejsze niezwykle klimatyczną powieścią, która umili mi ostatni dzień wakacji. Jedno jest pewne: wystarczyła mi na jeden z ostatnich dni wakacji, ale cała reszta... to już nie jest takie czarno-białe. Książka J. P. Monningera była odkąd tylko pojawiła się w zapowiedziach porównywana do powieści Nicholasa Sparksa. Rzeczywiście – wątki przewijające się w powieści Monningera są bardzo podobne do tych, które pojawiają się u Sparksa, jednak wykonanie gorsze. "Droga do ciebie" nie chwyciła mnie za serce, nie porwała, ale była dość sympatyczną lekturą, jednak moim zdaniem... zdecydowanie dla tych mniej wymagających czytelniczek.
Podróż po Europie,
która miała być jednym z głównych wątków tej powieści okazała
się być jedynie mało interesującym i co gorsza mało klimatycznym
tłem tej historii. Są takie miasta, których klimat może być
trudno oddać Amerykanowi jak np. Kraków..., ale nie poradzić sobie
z oddaniem klimatu Paryża lub Rzymu? To miasta tak specyficzne, tak
eksploatowane we wszelkich filmach i książkach, że pisarz – w
dodatku taki aspirujący do miana dobrego – powinien być nimi
wręcz literacko przesiąknięty, aby móc je odwzorować w swoich utworach
W "Drodze do ciebie" wszystko jest miałkie, jednakowe, a podróż, którą odbywają bohaterowie mogłaby się odbywać w każdym dowolnym mieście na świecie lub mogłaby się tak naprawdę nie odbyć w ogóle... Zabrakło mi większej ilości wyraźnych akcentów narodowościowych i podróżniczych, choć nie ukrywam, że kilka się pojawiło (np. Wątek z Żubrówką). Żałuję jedynie, że autor nie poszedł bardziej w tym kierunku.
W "Drodze do ciebie" wszystko jest miałkie, jednakowe, a podróż, którą odbywają bohaterowie mogłaby się odbywać w każdym dowolnym mieście na świecie lub mogłaby się tak naprawdę nie odbyć w ogóle... Zabrakło mi większej ilości wyraźnych akcentów narodowościowych i podróżniczych, choć nie ukrywam, że kilka się pojawiło (np. Wątek z Żubrówką). Żałuję jedynie, że autor nie poszedł bardziej w tym kierunku.
Historia stara jak świat
– poznają się w pociągu podczas podróży. Zakochują się w
sobie, trochę się kłócą, nie mogą się ze sobą dograć, a potem
jednak coś się zmienia. Wątek dosyć przewidywalny, tkliwy, nawet
romantyczny, jednak... postać głównej bohaterki ten romantyzm
niejednokrotnie zabijała. Heather jest przewrażliwiona na punkcie
swojej ściśle opracowanej przyszłości oraz myśli, że ktokolwiek
mógłby podważyć jej zasadność. Jack jest jej zupełnym
przeciwieństwem – starszy o kilka lat, niejedno już w życiu
przeszedł, nie żył pod dobroczynnym kloszem rodziców. Czasami się
nie rozumieją – zaczyna łączyć ich silne uczucie, ale miłość
to przede wszystkim wychodzenie z w łasnej strefy komfortu... a na
to nie każdy potrafi się zdobyć.
Kłótnie głównych
bohaterów, bezzasadne spory, irytacja bez powodu, sprzeczki o
głupoty, przydługie, bezsensowne dialogi, które nie wnoszą nic do
treści, a są jedynie powtarzaniem rozmów, które już dawno się
odbyły... to wszystko sprawiało, że treść książki Monningera
momentami stawała się nużąca, toporna... i taka bezsensowna.
Autor wpada z jednej skrajności w drugą – przechodzi od sprzeczek
do nadmiernej tkliwości, a tak naprawdę przez większość czasu to
książka o niczym. W moim odczuciu nie ma w niej ani przedstawionej porządnie podróży ani też miłości, która rozpaliłaby nawet
największe romantyczki. Monninger w miłosnej powieści chciał
przekazać treści o poszukiwaniu samego siebie, szaleństwie
młodości, idei carpe diem. Miał dobry pomysł na fabułę, jednak
nie potrafił go zrealizować. W rezultacie oddał w ręce
czytelników dosyć nijaką, a z pewnością przeciętną powieść,
która choć z początku intryguje... z czasem zaczyna po prostu
nużyć. Nie poradził sobie z udźwignięciem fabuły, oddaniem
klimatu Europy i nie potrafił zapanować nad swoim językiem, tak aby
doprowadzić go do dobrego poziomu. Styl to bez wątpienia coś nad
czym musi popracować, ale brawa za zakończenie, które jest
zaskakujące... bo tak naprawdę niejednoznaczne. Krótko mówiąc:
czytacie na własną odpowiedzialność!
Moja ocena: 5+/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz