Autor: Tove Jansson
Wydawnictwo Marginesy
Stron 160
"[...] Tam jest się bezpiecznym. W muzeum albo w czyichś objęciach, albo na drzewie. Może też pod kołdrą. Ale najlepiej jest chyba siedzieć na wysokim drzewie, o ile nie jest się jeszcze w brzuchu swojej mamy."
Tove Jansson, "Córka rzeźbiarza"
Nigdy nie lubiłam (i zresztą nadal nie lubię) zbiorów opowiadań i przyznaję się do tego bez bicia. Dla prozy Tove Jansson zrobiłam już jednak w tym temacie wyjątek po raz drugi. Co najważniejsze: nie zawiodłam się i ani przez chwilę nie żałowałam decyzji, żeby sięgnąć po "Córkę rzeźbiarza". Wzbudziła we mnie jeszcze większy zachwyt niż jej wcześniejszy zbiór, "Wiadomość". Porównywanie tych dwóch pozycji wydaje się być jednak nie do końca "fair", ponieważ "Wiadomość" jest zbiorem różnorodnym, dotykającym różnych momentów i sytuacji z życia mamy Muminków, a "Córka rzeźbiarza" przenosi czytelnika w świat dziecięcych marzeń, pierwszych życiowych przeszkód. Jest baśniowa, piękna i stanowi niezbity dowód na niesamowitą wyobraźnię autorki i jej dużą przenikliwość.
"Córka rzeźbiarza" to zbiór dziewiętnastu opowieści, w których autorka wyrusza w podróż w przeszłość, po dziecięcych marzeniach, pragnieniach, zabawach, międzyludzkich relacjach. I choć Tove Jansson nigdy nie napisała klasycznej autobiografii, z "Córki rzeźbiarza" wyłania się obraz dzieciństwa pisarki. Dzieciństwa pełnego miłości, dzieciństwa wśród rodziców artystów (mama Tove była malarką, a ojciec rzeźbiarzem). Dzieciństwa, które dało jej napęd, aby stać się jedną z najwybitniejszych pisarek XX wieku. Pisarką, która odmieniła świat wielu dzieci, a także dorosłych... i mnie ujmuje szczególnie właśnie od tej drugiej strony. Od strony opowieści o dzieciństwie (swoją drogą szczęśliwym), opowieści skierowanej ku dorosłym czytelnikom.
Zbiór opowiadań Tove Jansson to bardzo malarski zbiór o magicznym okresie dzieciństwa. I takie też są te opowieści – poruszające, magiczne, wręcz baśniowe, a przy tym jednak przesiąknięte emocjami dziecka... zazdrością, egocentryzmem, czasową samotnością, rywalizacją, ale także niczym niezmąconym szczęściem.. Idea Muminków nigdy mnie do siebie nie przekonała... i tak jeszcze chyba zostanie przez dłuższy czas. Nie stoi to jednak na przeszkodzie temu, abym była fanką prozy Jansson. Prozy, której lekturę bez wątpienia ułatwia (choć szczątkowa) znajomość jej biografii. Jednak to co najbardziej uwodzi w "Córce rzeźbiarza" to wielka plastyczność przedstawionych obrazów, sytuacji i nieustająca magia z nich płynąca. Magia płynąca z dziecięcej wyobraźni i pojmowania świata. Czasami ulegającego zbyt wielkiej hiperbolizacji, idealizacji w oczach dziecka, ale przecież właśnie przez to tak ujmującego.
Dziewiętnaście różnych opowiadań i wielu bohaterów, a wśród nich ta najważniejsza postać, czyli bohaterka i jej bardzo emocjonalny sposób pojmowania świata. Mimo, że autorka pisząc te opowiadania wraca do lat dziecięcych... z jej utworów bije wielka dojrzałość, świadomość dorosłego człowieka, która nie kłóci się z dziecięcym światem i wspomnieniami. Co więcej autorka nie wkracza w ten świat jako dorosła kobieta... nie ocenia, nie podsumowuje. Relacjonuje z dziecięcą ufnością, a jednak przy tym odkrywając to co kiedyś dla niej samej być może było nie do zrozumienia... Mamie Muminków udało się po prostu w piękny sposób ukazać mikroświat młodego człowieka, wręcz człowieczka. Artystyczne korzenie autorki, dorastanie u boku artystów, pojmowanie ich przez ludzi i zmiany zachodzące w tym zmieniającym się (wraz z nią) mikroświecie. Opowieść Jansson otula czytelnika spragnionego powrotu do szczęśliwych, ciepłych dni.
"Córka rzeźbiarza" to skryta w opowiadaniach bardzo ciepła opowieść o rodzinnym domu, zabawach, byciu córką artystów. Tove Jansson przedstawia swoje dzieciństwo już bez przykrywki pod postacią muminkowej metafory. I swoją szczerością wzbudza w czytelniku ufność, a bajkowymi obrazami uwodzi. To opowiadania o dobrym, szczęśliwym dzieciństwie jakie powinno posiadać każde dziecko... "Boże Narodzenie" ujmuje świąteczną aurą, "Góra lodowa" pokazuje ogrom dziecięcej determinacji, "Złoty cielec" niesamowitą wyobraźnię i troszkę podstępności... Te i pozostałe szesnaście opowiadań łączy jedno: wybitny warsztat literacki, ogrom emocji i pięknie stworzone sylwetki bohaterów. Przepiękna książka.
"Córka rzeźbiarza" to zbiór dziewiętnastu opowieści, w których autorka wyrusza w podróż w przeszłość, po dziecięcych marzeniach, pragnieniach, zabawach, międzyludzkich relacjach. I choć Tove Jansson nigdy nie napisała klasycznej autobiografii, z "Córki rzeźbiarza" wyłania się obraz dzieciństwa pisarki. Dzieciństwa pełnego miłości, dzieciństwa wśród rodziców artystów (mama Tove była malarką, a ojciec rzeźbiarzem). Dzieciństwa, które dało jej napęd, aby stać się jedną z najwybitniejszych pisarek XX wieku. Pisarką, która odmieniła świat wielu dzieci, a także dorosłych... i mnie ujmuje szczególnie właśnie od tej drugiej strony. Od strony opowieści o dzieciństwie (swoją drogą szczęśliwym), opowieści skierowanej ku dorosłym czytelnikom.
Zbiór opowiadań Tove Jansson to bardzo malarski zbiór o magicznym okresie dzieciństwa. I takie też są te opowieści – poruszające, magiczne, wręcz baśniowe, a przy tym jednak przesiąknięte emocjami dziecka... zazdrością, egocentryzmem, czasową samotnością, rywalizacją, ale także niczym niezmąconym szczęściem.. Idea Muminków nigdy mnie do siebie nie przekonała... i tak jeszcze chyba zostanie przez dłuższy czas. Nie stoi to jednak na przeszkodzie temu, abym była fanką prozy Jansson. Prozy, której lekturę bez wątpienia ułatwia (choć szczątkowa) znajomość jej biografii. Jednak to co najbardziej uwodzi w "Córce rzeźbiarza" to wielka plastyczność przedstawionych obrazów, sytuacji i nieustająca magia z nich płynąca. Magia płynąca z dziecięcej wyobraźni i pojmowania świata. Czasami ulegającego zbyt wielkiej hiperbolizacji, idealizacji w oczach dziecka, ale przecież właśnie przez to tak ujmującego.
"Nigdy nie wiadomo, dlaczego ludzie stają się weseli i nabierają ochoty do pracy. Trudno też powiedzieć coś pewnego o bakteriach. Najlepiej za dużo o tym nie myśleć i tylko jak najszybciej jakimś dobrym uczynkiem doprowadzić wszystko do porządku."
Tove Jansson, "Córka rzeźbiarza"
Dziewiętnaście różnych opowiadań i wielu bohaterów, a wśród nich ta najważniejsza postać, czyli bohaterka i jej bardzo emocjonalny sposób pojmowania świata. Mimo, że autorka pisząc te opowiadania wraca do lat dziecięcych... z jej utworów bije wielka dojrzałość, świadomość dorosłego człowieka, która nie kłóci się z dziecięcym światem i wspomnieniami. Co więcej autorka nie wkracza w ten świat jako dorosła kobieta... nie ocenia, nie podsumowuje. Relacjonuje z dziecięcą ufnością, a jednak przy tym odkrywając to co kiedyś dla niej samej być może było nie do zrozumienia... Mamie Muminków udało się po prostu w piękny sposób ukazać mikroświat młodego człowieka, wręcz człowieczka. Artystyczne korzenie autorki, dorastanie u boku artystów, pojmowanie ich przez ludzi i zmiany zachodzące w tym zmieniającym się (wraz z nią) mikroświecie. Opowieść Jansson otula czytelnika spragnionego powrotu do szczęśliwych, ciepłych dni.
"Córka rzeźbiarza" to skryta w opowiadaniach bardzo ciepła opowieść o rodzinnym domu, zabawach, byciu córką artystów. Tove Jansson przedstawia swoje dzieciństwo już bez przykrywki pod postacią muminkowej metafory. I swoją szczerością wzbudza w czytelniku ufność, a bajkowymi obrazami uwodzi. To opowiadania o dobrym, szczęśliwym dzieciństwie jakie powinno posiadać każde dziecko... "Boże Narodzenie" ujmuje świąteczną aurą, "Góra lodowa" pokazuje ogrom dziecięcej determinacji, "Złoty cielec" niesamowitą wyobraźnię i troszkę podstępności... Te i pozostałe szesnaście opowiadań łączy jedno: wybitny warsztat literacki, ogrom emocji i pięknie stworzone sylwetki bohaterów. Przepiękna książka.
Moja ocena: 8+/10 Rewelacyjna z plusem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz