Autor: Karin Slaughter
Wydawnictwo Harper Collins
Stron 528
"Nie możesz sobie wmówić, że jest na wakacjach i wróci z piękną opalenizną. To tak nie działa, kiedy kogoś tracisz. Widzisz go na każdym rogu, słyszysz jego głos z drugiego pokoju, chcesz spać, żeby ci się śnił. Nie pierzesz swoich ubrań ani pościeli, żeby ciągle czuć jego zapach."
Karin Slaughter, "Ofiara"
Karin Slaughter powraca na polski rynek literacki z kolejną świetną pozycją o Willu Trencie. Ósmy ton losów pogubionego w życiu faceta..., a drugi tom, który miałam okazję przeczytać Oba świetne, oba porywające. Karin Slaughter po raz kolejny pokazuje, że wie jak pisze się wciągające kryminały z ciekawymi bohaterami i naprawdę dobrze skonstruowaną intrygą kryminalną. "Ofiara" wciąga i absorbuje uwagę czytelnika na kilka godzin. To lekki choć dobrze napisany thriller z nutą kryminału... Trzyma w napięciu do ostatniej strony i przyprawia o wypieki! Zaskakująca fabuła i duża dawka dreszczyku emocji. To wszystko powoduje, że Slaughter pozostaje królową thrillera.
Zostaje znalezione ciało martwego policjanta - byłego policjanta, hazardzisty i agresywnego pijaka. GBI zostaje zaangażowane w sprawę, ponieważ zwłoki zostały odkryte w kubie nocnym jednego z najpopularniejszych sportowców. Sportowca, który nie tak dawno był podejrzany o brutalny gwałt, ale duża liczba pieniędzy pozwoliła mu "umyć" od całej sprawy ręce. Przed sądem próbował postawić go właśnie Will Trent. Will, który od tamtego momentu ma w postaci koszykarza zaciekłego, a co najgorsze wpływowego i obłudnego wroga. Sprawa morderstwa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy na jaw wychodzi, że w całą sprawę oprócz garstki wpływowych osób jest dodatkowo zamieszana żona Willa, Angie. Angie z którą Will planował się rozwieść. To powoduje zamęt w jego życiu uczuciowym, bowiem piękna pani doktor medycyny sądowej czuje, że nie ma szans z kobietą z którą Will spędził trzydzieści lat swojego życia...
Pierwsza myśl, która przychodzi mi do głowy, kiedy myślę o tej książce... to Will. Will jest dla mnie postacią zupełnie zaskakującą, bo kompletnie inaczej wyobrażałam sobie agenta specjalnego. Kiedy myślę "agent specjalny" w mojej głowie pojawia się obraz człowieka niesamowicie wyszkolonego, silnego, sprawnego, który potrafi położyć na łopatki każdego swoją siłą fizyczną jak i intelektualną. Człowieka, który (przynajmniej w literaturze) może być oparciem dla kobiety. Niezłomny. Odważny. Silny. Przyznaję - to może być odrobinę stereotypowe myślenie, ale do tego przyzwyczaiły mnie powieści tego typu, które miałam okazję czytać. Will z książki Slaughter nie różni się tak 100% od tego modelu, ale pod pewnymi względami... z pewnością od niego odbiega. Jest dyslektykiem, wolno kojarzy fakty, zazwyczaj to on jest rozkładany na łopatki i chociaż ma ponad 180 cm to jakoś autorka nie przykłada do tego dużej wagi... Postać Willa kompletnie zaburzyła moje postrzeganie agenta specjalnego, w dodatku to z jaką otwartością MYŚLI o uczuciach, ta jego pewna nieśmiałość, dysleksja... to pozostaje niezmienne. Czytelnik szybko dochodzi tym samym do wniosku, że wszyscy pozostali bohaterowie posiadają silniejszą osobowość od Willa. Taki nieśmiały, dobry... może się stać łatwo więźniem swoich własnych uczuć i marionetką w rękach innych.
Po drugiej strony barykady mamy kilka kobiecych postaci. Przede wszystkim partnerkę Willa - kobietę zdecydowaną, odważną, a jednak przy tym bardzo wyrozumiałą. Sara stara się być oparciem dla Willa, a jednak szybko zdaje sobie sprawę z tego, że sama tego oparcia potrzebuje. Jest jeszcze Faith - partnerka Trenta, lojalna, dojrzała kobieta. Na scenę także silniej niż w zeszłej części wkracza szefowa Willa. Jednak tą postacią, która zostaje odkryta o wiele silniej niż w poprzedniej części jest żona agenta - poznajemy dużą część jej tajemnic, niezdrową relację łączącą ją z Willem. Mogę śmiało napisać, że Karin Slaughter poczyniła duży progres w temacie galerii postaci.
Karin Slaughter stworzyła powieść z ciekawymi, nietuzinkowymi postaciami, które niejednokrotnie zmieniały swoje oblicze. To powieść z nutką tajemnicy, bez wielkich wprowadzeń i wstępów. Jak się pewno domyślacie patrząc na zarys relacji Sary i Will'a nie brak w tej książce wątku miłosnego. To prawda. Jest to jednak wątek dosyć znikomy, żeby nie powiedzieć, że ubogi. Nie on jest najważniejszy, nie on dominuje. Mimo to.... jest bardzo przyjemny. Stanowi dobre uzupełnienie całości tej historii i bez wątpienia nadaje jej ludzkiego oblicza. Choć relacje Sary i Willa budzą niekiedy w czytelniku irytację i prowokują myśl: jak tak różne osoby mogą być ze sobą?
"Ofiara" to świetny thriller, która wciąga, ciekawi i niejednokrotnie zaskakuje. Nie ukrywam, że cały czas nie mogę rozszyfrować uczuć jakimi darzę głównego bohatera, ponieważ swoją zachowawczością (uargumentowaną jednak przez autorkę jego trudną przeszłością) czasami mnie od siebie odrzuca. Nie mniej jest z pewnością przez to postacią nietuzinkową - w szczególności jeśli patrzeć na profesję, którą wykonuje. Jednak czemu tu się dziwić... faceci po prostu są w większości dziwni, nieracjonalni i poplątani, a Karin Slaughter udało się to w pełni oddać. "Ofiara" stanowi tak dobrą rozrywkę, że jestem pewna, że będę kontynuowała przygodę z thrillerami Slaughter - książkami lekkimi, ale jednak zawierającymi ciekawe wątki kryminalne i obyczajowe.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz