Trylogia Niepokorne (#3)
Autor: Agnieszka Wojdowicz
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Stron 432
"Popatrz, ile trzeba doświadczyć i przez co przejść, żeby ustalić sobie hierarchię i się jej podporządkować, rezygnując z tego, co mało ważne."
Agnieszka Wojdowicz, "Niepokorne. Judyta"
"Niepokorne. Judyta" to trzeci i ostatni tom trylogii Agnieszki Wojdowicz, której akcja toczy się w XX – wiecznym Krakowie. "Niepokorne" to bardzo dobra trylogia. Nie będę jednak ukrywała, że najbardziej spodobał mi się tom pierwszy "Niepokorne. Eliza", drugi tom już był troszkę gorszy ("Niepokorne. Klara"), a jak jest z trzecim? Różnie. Jednak to wszystko zależy przede wszystkim od preferencji czytelnika względem głównych bohaterek. Judyta jest bez wątpienia tą najbardziej bezmyślną, nieporadną... "Niepokorne. Judyta" to jednak jak cała trylogia bardzo dobra reprezentantka literatury kobiecej. Bo choć czasami mnie nużyła to jednak chwilami także chwytała za serce. Agnieszka Wojdowicz zakończyła swoją trylogię w dobrym punkcie i zamknęła całość w naprawdę dobrym stylu.
Rok 1905. Judyta mieszka w Wiedniu, ma córeczkę i partnera. Nie czuje się jednak ani szczęśliwa, ani spełniona. Darzy Maxa jedynie wierną i szczerą przyjaźnią, a on oczekuje od niej miłości... Judyta jednak nie może zapomnieć o bracie Klary, Maurycym z którym kiedyś łączył ją promienny romans. Kiedy przypadkiem ich drogi znowu się spotykają – Judyta nie wie jak ma postąpić – słuchać głosu serca (choćby ten nawet był nierozważny?) czy głosu rozsądku. Odejście od Max'a wiązałoby się jednak z wieloma trudności. Mają córeczkę, a jego rodzina i tak zawsze patrzyła na ich związek nieprzychylnym okiem. Judyta boi się, że Max będzie chciał odebrać jej dziecko... ze złości, z miłości, z przywiązania. Druga bohaterka... Klara jest szczęśliwa mimo tego, że cały czas nie udało jej się pogodzić z ojcem. Jej spokojną egzystencję burzy jednak sytuacja polityczna i jej niebezpieczne wyprawy do Warszawy. Elizie udało się zdobyć magistra, ma męża, dwójkę dzieci i jest szczęśliwa. Wydaje się, że tylko jej sprzyjał i sprzyja los...
Zawsze najbardziej lubiłam Elizę, to ta bohaterka zdobyła moje serce od pierwszej strony powieści. I zachowała miejsce w moim sercu do dnia dzisiejszego. Jednak także Klara przyciągała moje spojrzenie od pierwszych stron powieści... Z tego trio to zawsze Judyta wydawała mi się najbardziej nijaka, cicha – w tym tomie Agnieszka Wojdowicz minimalnie zmieniła jej obraz, z grubsza go jednak nie zmieniając. Judyta była odważniejsza, a jednak przy tym z lekka nierozważna, czasami zachowując się wręcz głupio... i nie ukrywam, że niejednokrotnie się z nią nie zgadzałam. Za to Klara z każdą kolejną stroną na której się pojawiała coraz bardziej zdobywała moje serce. Bohaterki stworzone przez Agnieszkę Wojdowicz łączy jedno – niepokorność. Sprzeciwianie się utartym szlakom, konwenansom, ludzkim ograniczeniom... to postępowanie nie zawsze wychodzi im na dobre, ale na tle statystycznych kobiet żyjących na początku XX wieku bez wątpienia się wyróżniają. Swoim uporem, determinacją...
Agnieszka Wojdowicz bardzo dobrze wykreowała świat w którym przyszło żyć jej bohaterkom. XX wiek, Kraków to czas zaboru galicyjskiego... z założenia zaboru najłagodniejszego, a jednak nie ukrywajmy – i tu były ograniczane swobody Polaków, choć to właśnie w zaborze galicyjskim najlepiej w tamtym okresie rozwijała się polska kultura. Wojdowicz poradziła sobie także z oddaniem realiów społecznych życia w tamtym czasie. Ich niepokojów i strachów... rozruchów – przede wszystkim na terenie Warszawy. Jednak tym co najbardziej uwodzi w jej powieści jest młodopolski Kraków. Z jego zaletami jak i wadami.
W pewnym momencie jednak Agnieszka Wojdowicz troszkę przesadziła z tym oddawaniem realiów życia w Krakowie... doskwiera mi fakt, że autorka doprowadziła do tego, że Klara poznała Piłsudzkiego, a Judyta Wyspiańskiego... wprowadzenie ich do powieści (nawet jeśli mało kluczowych bohaterów, którzy pojawiają się raz – dwa i to jedynie epizodycznie) trochę zakłóciło mi obraz tej historii i mnie poirytowało. Przypuszczam, że autorka chciała w ten sposób uwierzytelnić tło historyczne... niestety moim zdaniem zadziałało odwrotnie i w pewien sposób tę powieść zeszpeciło. Na szczęście Agnieszka Wojdowicz w ten sposób zbyt często nie eksperymentowała.
"Niepokorne. Judyta" to zakończenie bardzo dobrej trylogii. Ciekawe, z ciekawymi zwrotami akcji i dobrze wykreowanymi postaciami oraz tłem historycznym. To bardzo dobra powieść obyczajowa, której akcja została osadzona na początku w XX wieku w czasach dla Polski dość niespokojnych, a bez wątpienia trudnych. Jest to jednak najsłabszy tom tej trylogii... co nie oznacza, że zły. Nie mniej – nie można odmówić powieści Wojdowicz wielu atutów. Dobrze poprowadzona akcja, ciekawa fabuła oscylująca wokół spraw rodziny i przyjaciół. To powieść realna, możliwa, która niekiedy oczarowuje, a niekiedy wzrusza. Bardzo dobra powieść na letni, ciepły dzień... (ten zimny także).
Moja ocena: 7+/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz