sierpnia 02, 2016

(520) Zapach lawendy

Tytuł: Zapach Lawendy
Autorzy: Nina Harrington & Lynne Graham & Amanda Browning
Wydawnictwo Harper Collins
Stron 415

Bardzo sporadycznie sięgam po typowe romanse, powieści, których głównym wątkiem jest wątek romantyczny. Jednak na fali chwilowych upałów postanowiłam zrobić wyjątek i sięgnąć po powieść z założenia: lekką, łatwą i przyjemną. Padło niestety dość niefortunnie na "Zapach lawendy". Trzy autorki, trzy historie zawarte w trzech minipowieściach. Miało być lekko, ale nie nudno. Łatwo, ale nie banalnie. Przyjemnie, ale nie przewidywalnie, a przez to męcząco. Niestety Nina Harrington, Lynne Graham i Amanda Browning stworzyły powieści, które nie uwodzą ani klimatem, ani fabułą, ani bohaterami. Ot, lekkie czytadła typu harlequin. Może to przez znikomą długość tych historii i brak miejsca na rozwinięcie wątków? A może przez wychodzenia z założenia, że książki – powieści, których akcja toczy się na południu Francji obronią się same? Nie oszukujmy się jednak, jest wiele lepszych powieści – czy nawet ich zbiorów. Lekka nie oznacza nieciekawa.


Pierwsza powieść zawarta w zbiorze to "Słoneczne lato" Niny Harrington, które opowiada o Elli i Sebastienie, którzy są diametralnie różni. Oni sami i jeden dom. Dla niej to ucieczka od niezawsze ciekawej rzeczywistości, a dla niego powrót do przykrych wspomnień... i jak się pewnie już domyślacie między nimi wybucha uczucie, a oni sami przekonują się, że czasami lepiej podążać drogą z drugą osobą. Przewidywalne, banalne, ale momentami dosyć ciekawe.. niestety zabrakło mi większego rozwinięcia tej historii. A bohaterowie? Delikatna kobieta i mężczyzna dosyć poturbowany przez los. Zestaw bardzo często spotykany, a niestety Harrington nie wprowadziła w to niczego nowego.

"Miodowy miesiąc w Prowansji" Lynne Graham to z kolei opowieść o Billie. Jej miłosna historia znalazła swój happy end, a przynajmniej tak jej się wydaje. Po tym jak wyszła za mąż, za swojego szefa, którego od dawna darzyła uczuciem liczy na to, że teraz w jej życiu nastaną już tylko jasne dni. Niestety już podczas miesiąca miodowego w Prowansji przestaje być tak kolorowo jak dotąd, a między małżonkami dochodzi do kłótni. Tu już niestety nawet opis jest zajawką tego, że będzie niezbyt kolorowo... i pasjonująco.

I ostatnia minipowieść – moim zdaniem najciekawsza z zawartych w tym tomie, czyli "Na południu Francji" Amandy Browning. Sofie to kobieta, która zawsze kochała swojego męża. Niestety jej szczęśliwą egzystencję zburzyła wiadomość o jego romansie. Kompromitujące zdjęcia rozsypały jej życie jak domek z kart. W reakcji na to zniknęła bez śladu. Po latach Lucas ją odnajduje i proponuje wspólny wyjazd... aby zamknąć na zawsze tamten rozdział i pójść przed siebie. Wycieczka do malowniczo położonego zamku we Francji może jednak przynieść inne odpowiedzi niż te, których spodziewali się bohaterowie...Tu nawet czasami na mojej twarzy pojawiał się uśmiech...

Są książki, które nic nie wnoszą do naszego życia... oprócz ew. chwili niezbyt ciekawej rozrywki. "Zapach lawendy" to właśnie taki zbiór, który nie ma nawet czym irytować, bo jest zbyt przewidywalny... i po prostu nijaki. Jest mi zupełnie obojętny. Nie mam jednak wątpliwości co do tego, że nie jest to książka na którą warto poświęcić czas. Jeśli poszukujecie jakiejś lekkiej, przyjemnej lektury istnieją bez wątpienia książki czy też zbiory opowiadań/ mini powieści lepszych niż "Zapach lawendy". Powieści zawarte w tym zbiorze miały potencjał, miały dobry grunt pod dobre, chwytające za serce minipowieści. Niestety wykonanie okazało się dosyć miałkie... poczynając od języka po kreację bohaterów i zwroty akcji. Powieści zawarte w tym zbiorze mają lepsze i gorsze momenty. Niestety zdecydowanie przeważają te gorsze.


Moja ocena: 4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz