lipca 31, 2016

(519) Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości

Tytuł: Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości.
Autor: Swietłana Aleksijewicz
Wydawnictwo Czarne
Stron 288

"Cóż ja mogę pani powiedzieć? Najsprawiedliwsza na tym świecie jest śmierć. Nikt się jeszcze od niej nie wykupił. Ziemia przyjmuje wszystkich: i dobrych, i złych, grzeszników. Inszej sprawiedliwości nie ma na świecie."

Swietłana Aleksijewicz, "Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości."

Swietłana Aleksijewicz to zdobywczyni literackiej Nagrody Nobla 2015, reportażystka... i kobieta niezwykła. Jeszcze bardziej niezwykłe są jednak jej książki. Książki będące głosem ludzi – wspaniałe, ujmujące, poruszające i wstrząsające. Zmieniające obraz świata. Kiedy świat obiegła informacja o nagrodzie, której została laureatem w prasie zaroiło się od wywiadów z jej udziałem, od analiz jej reportaży i wielu, ogromnie wielu pozytywnych słów na temat jej dzieł. "Wojnie nie ma w sobie nic z kobiety", "Cynkowi chłopcy", "Czasy secondhand" czy wreszcie "Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości" to wszystko dzieła bardzo poruszające, które zmieniają człowieka. Moje pierwsze spotkanie z twórczością Aleksijewicz tj. "Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości." było wstrząsające i niesamowicie udane... są jednak spotkania czytelnicze, które niszczą czytelnika i to spotkanie było właśnie takim. Było tak niesamowite i nietuzinkowe... po takim doświadczeniu trudno sięgnąć po pierwszą lepszą książkę. Jedno jest pewne: wizerunek reportażu zmienił się dla mnie diametralnie. Aleksijewicz jest jego mistrzem i dorównać jej... będzie bardzo trudno.

26 kwietnia 1986 doszło do największej katastrofy technologicznej. To właśnie ten dzień odmienił nie tylko życie Ukraińców, ale także pozostałych mieszkańców Związku Radzieckiego, a przede wszystkim Białorusinów. Sama katastrofa jak i jej skutki dotknęły milionów ludzi i odmieniły także współczesną Białoruś na zawsze. Tego jednego dnia oczy całego świata zostały zwrócone w kierunku Czarnobyla. Ówczesna władza radziecka jednak bardzo skutecznie rozprowadzała po swoich terytoriach nieprawdziwe informacje mające za zadanie jedynie podtrzymać przychylność ludu, uspokoić niepokoje i utrzymać władzę mimo niepokojących wieści płynących z zachodu i bombardujących na co dzień ludzi. Ustrój polityczny, oddanie komunizmowi, zacofanie technologiczne Białorusinów oraz co się z tym także wiąże brak wiedzy na temat promieniowania jądrowego, elektrowni atomowych... to wszystko przyczyniło się do tragicznych skutków katastrofy, która już sama w sobie była tragiczna.

Swietłana Aleksijewicz przeprowadziła mnóstwo rozmów z Białorusinami... rozmawiała z żonami strażaków, którzy gasili reaktor po jego wybuchu (nikt nie wyszedł z tego cało, bez silnego uszczerbku na zdrowiu, dawki promieniowania były zbyt silne), z naukowcami, którzy próbowali reagować (a jednak ich głos był systematycznie uciszany przez komunistów za sprawą gróźb, kar), z "towarzyszami" (którzy bali się przemówić...), z lekarzami (którzy wiedzieli o szkodliwym wpływie promieniowania na zdrowie, a których jednak nikt nie słuchał), z kobietami, które w tamtym czasie były w ciąży (a potem modliły się, aby ich dzieci urodziły się bez wad genetycznych), z ówczesnymi dziećmi (którym z dnia na dzień została odebrana możliwość zrywania kwiatów, bawienia się w piasku), z nauczycielami, z wysiedleńcami, starszymi ludźmi, którzy jednak postanowili zostać, z tzw. likwidatorami, którzy burzyli wszystko, aby "zakopać promieniowanie"... Aleksijewicz rozmawiała z ludźmi, którzy patrzyli na katastrofę z różnych perspektyw. Z ludźmi w różnym wieku, o różnym wykształceniu, których życie różnie się potoczyło. Wszystkie te rozmowy łączy jednak ogromny bagaż emocjonalny, przenikliwość i szczerość.

Książka Swietłany Aleksijewicz jest tak niesamowita także przez to, że Swietłany Aleksijewicz w tym reportażu... w ogóle nie ma. Jest spowiednikiem, jest słuchaczem, przyjacielem, powiernikiem, ale nie dziennikarską hieną, ciekawską osobą. Jest cicha, a gwiazdą jej reportaży są jej rozmówcy... ona sama przez większość czasu prawie w ogóle się nie ujawnia. Nie próbuje czynić z siebie gwiazdy, zostawia czytelnika sam na sam ze swoimi rozmówcami. Zabiera czytelnika w świat skażony promieniowaniem, kłamstwem i cierpieniem. W świat Białorusi, która cały czas cierpi.

"Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości." to wstrząsająca pozycja, która długo nie pozwala o sobie zapomnieć. Zmusza do przemyślenia paru kwestii... np. Czy wycieczki do strefy czarnobylskiej są czymś dobrym i poprawnym? To zapis tragedii, która miała miejsca lata temu i sposób na uwrażliwienie ludzi na innych? Punkt w bitwie na temat: budować elektrownie atomowe czy nie? A może po prostu wycieczki te motywowane są chęcią poczucia przypływu adrenaliny? Reportaż Swietłany Aleksijewicz uczy i porusza. Uwrażliwia i uczy doceniać świat nas otaczający. Podczas i na skutek katastrofy czarnobylskiej ucierpieli nie tylko ludzie, ale także natura. Z dnia na dzień zakazano zrywania jabłek, zbierania plonów. Nie doceniamy tego ile każdego dnia otrzymujemy. Krótko po przeczytaniu tej książki jechałam do przyjaciółki na wieś... po drodze spotkałam kobiety, które szły z zerwanymi kwiatami polnymi. Obok dzieci bawiły się w piasku... zwierzęta biegały po trawie. Białorusinom to wszystko zostało odebrane. Nagle. Bez ostrzeżenia. Przez błąd ludzki, ale nie to w tym wszystkim jest najgorsze. Moje największe obrzydzenie budzi zachowanie władz po katastrofie... to wszystko ustami swoich rozmówców pokazuje Aleksijewicz. Dla władzy nie liczył się człowiek radziecki, ale władza...

Swietłana Aleksijewicz swoją pozycją zachwyca. Stworzyła wstrząsający, piękny i poruszający reportaż, który zachwyca dopracowaniem, a zarazem pewną swobodą, która ma miejsce w wypowiedziach ludzi z którymi rozmawiała. "Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości" to książka, która rzuca na kolana zawartymi w niej pokładami emocjami, zmusza do doceniania każdej najdrobniejszej rzeczy na ziemi i pozwala spojrzeć na życie inaczej – lepiej. Pozwala dojrzeć to co dotąd było dla czytelnika nieuchwytne. Takich lektur się nie zapomina, takie książki pamięta się do końca życia, bo to literatura najwyższej klasy. Arcydzieło reportażu, dawka lektury, która zmienia życie. I nie myślcie: "to nie dla mnie", to trudna lektura – fakt. Ale lektura, którą powinien poznać każdy. Może nie dzisiaj, może nie jutro, ale kiedyś... na pewno.


Moja ocena: 10/10 Arcydzieło!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz