Autor: Jenny Downham
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Stron 349
"Nie chcę umierać. Za krótko byłam kochana."
Jenny Downham, "Zanim umrę"
"Zanim umrę" to piękna, wzruszająca powieść młodzieżowa, która ujmuje swoją prostotą. Prostotą, a przy tym niesamowicie mocnym wydźwiękiem i olbrzymią siłą... Książkę Jenny Downham chciałam przeczytać już od dobrych pięciu lat (pierwsze polskie wydanie miało miejsce w 2009 roku), jednak nigdzie nie mogłam jej dostać. Tak więc wyobrażacie sobie moją radość, gdy dowiedziałam się o jej wznowieniu... "Zanim umrę" to utwór przy którym roni się łzy i bezczynnie czeka na rozwój wypadków, na koniec. Jenny Downham napisała przejmującą powieść w której nie ma miejsca na banalność, słodycz ani koloryzowanie.
16 - letnia Tess choruje na białaczkę i ma przed sobą zaledwie kilka miesięcy życia. Walczyła wraz z tatą przez cztery lata, ale teraz nadszedł czas na niezwykle dojrzałą decyzję i ona ją podjęła. Wiedząc, że żadne terapie jej nie wyleczą, a jedynie trochę przedłużą jej życie... zrezygnowała z chemioterapii, która ją wykańczała i nie pozwalała nawet w miarę normalnie funkcjonować. Podjęła męską decyzję i zaniechała terapii, aby móc przeżyć czas, który jej pozostał jak najlepiej... okazuje się to jednak o wiele trudniejsze niż myślała, bowiem życie z myślą, że zostało już ci tak niewiele czasu jest bardzo trudne. Życie z myślą, że nigdy nie skończysz szkoły. Nie wyjdziesz za mąż. Nie pójdziesz do pracy. Nie będziesz miała dzieci. Nie zestarzejesz się, a na ziemi zostawisz wszystko co kochałaś... rodzinę, przyjaciół, drobne przyjemności jak lody na patyku. Wszystko. A co będzie potem? Nie wiadomo... Tess układa więc listę dziesięciu rzeczy, które chce zrobić przed śmiercią. Umieściła jednak na niej tylko te rzeczy, które mogą mieć miejsce biorąc pod uwagę fakt, że zostało jej kilka miesięcy życia. Punkt pierwszy? Seks.
"(...) życie składa się z szeregu chwil, z których każda jest podróżą do kresu."
Jenny Downham, "Zanim umrę"
Jestem pewna, że wiele osób skojarzy tę powieść z "Gwiazd naszych wina"... niepotrzebnie, ponieważ "Gwiazd naszych wina" to książka powstała później. Nie ma to nawet dla mnie znaczenia, bo "GNW" znam jedynie z wersji filmowej (choć książka czeka na półce i pewnie kiedyś po nią sięgnę...), a jedno jest pewne "Zanim umrę" to piękna i wzruszająca powieść, której brak ckliwości, bo bohaterowie są boleśnie prawdziwi, a historia w niej opisana naprawdę przejmująca. To jedna z tych powieści po których człowiek zaczyna doceniać swoje zdrowie, a jednocześnie uświadamia sobie wyższość ciała nad człowiekiem, przypomina sobie o tym jak kruchą istotą losu jest, jedynie igraszką losu... "Zanim umrę" zachwyca. Bohaterami, fabułą... oddziaływaniem na czytelnika, który do ostatniej strony ma nadzieję, że ta historia skończy się dobrze.
Tess to bohaterka wobec której przez większość czasu żywiłam bardzo sprzeczne uczucia. Widzicie... patrzę na tą okładkę i widzę cichą, delikatną, smutną bohaterkę, a okazuje się, że Tess to "wulkan energii" o ile w ogóle można użyć takiego określenia wobec bohaterki, którą pokonuje choroba i niejednokrotnie przykuwa do łóżka. Tess to dziewczyna, która marzy o tym, żeby się zakochać, tańczyć, bawić się, spotykać z przyjaciółmi, studiować... to wszystko odebrała jej choroba, a ona sama czuje, że jej życie nie ma żadnego sensu. Stworzona przez nią lista motywuje ją do działania... zmusza do rzeczy, których normalnie pewnie by nie zrobiła, ale daje jej także chwilę wytchnienia / wolności. Mam wrażenie, że Tess niekiedy cicha, a niekiedy bardzo głośno i wyrzucająca wszystko przez okno gubi się i... walczy. Walczy nie tylko z chorobą i zbliżającą się śmiercią, ale także z samą sobą. Niesamowita bohaterka - niekiedy irytująca, ale zawsze niesamowicie prawdziwa i szczera. Głos młodego człowieka...
Jednak nie tylko postać Tess zasługuje na uwagę. "Zanim umrę" tworzy cała paleta barwnych bohaterów, którzy ukazują różne postawy wobec choroby oraz samej osoby chorej. Jenny Downham pokazuje postacie, które bardzo często sobie nie radzą z myślą, że Tess niebawem umrze. Reagują na to jednak różnorodnie. Przykładem jest młodszy brat Tess, jedenastolatek, który mówi jej wprost "Nie mogę doczekać się kiedy umrzesz", a jednak, kiedy Tess ląduje w szpitalu... siedzi przy jej łóżku i płacze. Ważniejsze jednak niż relacje Tess z bratem są jej kontakty z ojcem, którzy rzucił wszystko, aby towarzyszyć jej w leczeniu, w trudnej walce z chorobą... z matką, która odeszła od nich przed laty i z przyjaciółką, która jest jej zupełnym przeciwieństwem... choćby dlatego, że ta ma przed sobą całe życie.
"Zanim umrę" to powieść zachwycająca i wzruszająca podczas której czytania niejedna czytelniczka uroni łzę. To piękna historia o chorobie, umieraniu, miłości, przyjaźni i relacjach w rodzinie. To obraz oszczędny w słowach, ale niesamowicie realny - prawdziwy. Jenny Downham stworzyła powieść po której oczekiwałam jakiegoś ckliwego zakończenia, a otrzymałam utwór (nie boję się tego powiedzieć) rozrywający serce. Dodatkowym czynnikiem, który przekonuje mnie do tej książki jest fakt, że powstała nim nastąpił wielki bum na powieści młodzieżowe z wątkiem choroby głównych bohaterów. Teraz jest to już chleb powszedni, ale w 2009, czyli roku w którym w Polsce po raz pierwszy została wydana książka "Zanim umrę" było to coś innego, spotykanego bardzo rzadko. Książka Jenny Downham zaskakuje zakończeniem, brakiem banalności, zwrotami akcjami i nastrojami głównej bohaterki, a tak naprawdę kreacjami bohaterów. Mogłoby się wydawać, że to ckliwa opowieść o zbuntowanej nastolatce, która umiera, ale tak naprawdę Downham stworzyła powieść bardzo głęboką i przejmująca o której odbiorze decydują niuanse. Piękną i zaskakującą. Literaturę młodzieżową porzuciłam już jakiś czas temu, a mimo to... ta pozycja mnie zachwyciła. Podczas jej czytania bowiem emocje narastają z każdą kolejną stroną, a łzy zbierają w oczach...
Moja ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz