Autor: Anna Łacina
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Stron 352
"Ty naprawdę jesteś jak kwiat. O proszę! Jeszcze przed chwilą wyglądałaś jak róża herbaciana [...]"
Anna Łacina, "Kradzione róże"
Jaśmina jest studentką medycyny. Wraz z przyjaciółmi postanawia wyjechać do Grecji. Towarzyszą jej jednak podczas wyprawy cały czas problemy miłosne związane z jej przyjacielem Romkiem. Relacje między nimi są bardzo skomplikowane... od miłości do jawnej niechęci. Dziewczyna chce odpocząć i nabrać sił witalnych przed następnym trudnym rokiem na uczelni. Wakacje mijają jej więc na zwiedzaniu malowniczej Grecji i spędzaniu czasu z przyjaciółmi. W tym samym cz jej młodsza siostra Róża wyjeżdża do Częstochowy na pielgrzymkę. Niestety na skutek niewyjaśnionych okoliczności... nie wraca z niej. Zaczyna się ciężki czas dla rodziny Jaśminy - czas próby. Poszukiwania, nadzieja, utrzymanie jej, A przy tym wszystkim niepewność... Potrzeba wielkiej wiary i nadziei, że wszystko się z czasem poukłada. A co się dzieje z Różą? Dziewczyna stoi w obliczu niebezpieczeństwa z którego sobie jednak nie zdaje sprawy...
Miałam ochotę na lekką lekturę. Tym oto sposobem moja ręka bezwiednie powędrowała w kierunku powieści Anny Łaciny pt.: Kradzione róże. Nie jest to jedyna powieść tej pani, a jednak pierwsza z którą miałam do czynienia. I nie ukrywam, że miałam wobec niej niemałe wymagania... a jednak: spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Już to wyjaśniam. Nie spodziewałam się bowiem, że otrzymam książkę z delikatną nutką kryminalną i sensacji. A do tego oczywiście nie brakowało wątku romantycznego i ukazania relacji w rodzinie. Czy zakładanie, że jest to książka dla każdego powyżej czternastego roku życia jest uzasadnione? Myślę, że po części z pewnością. Pani Anna Łacina funduje nam bowiem spojrzenie na wydarzenia rozgrywające się w książce z punktu widzenia dziewczyny, chłopaka, kobiety i mężczyzny. A jednak... w szczególności polecałabym ją nastolatkom - tak do 16 -18 roku życia.
Anna Łacina stworzyła książkę ciekawą. Ciekawą już od pierwszych stron. Zaczyna się dosyć niepozornie, a jednak ja gdzieś pod skórą czułam, że to wszystko może się rozwinąć zaskakująco i intrygująco... i miałam rację. Tylko, że i tak jestem zaskoczona tym, że nim się obejrzałam "Kradzione róże" stały się po części książką sensacyjną. Co jak się pewno łatwo domyślić miało wpływ na to, że nie mogłam się od niej oderwać tak długo aż nie poznałam dalszych losów Róży... A to wcale nie było takie oczywiste jakby się mogło wydawać. Tak naprawdę w pewnym sensie ta historia toczy się dwutorowo - historia Róży i historia Jaśminy. Obie bujne i nieprzewidywalne... w sumie z tego samego powodu.
"Kradzione róże" to książka mam wrażenie, że odrobinę stereotypowa. Autorka bardzo często podkreśla w niej przywiązanie bohaterów do Boga. Zaczyna się od pielgrzymki, a potem to się przewija jeszcze przez kolejne strony. To może niektórych odstraszyć - to taka "książka dla idealnych", ktoś może pomyśleć. Poznajemy dwie rodziny: idealną, bez problemów i taką mniej idealną, gdzie pieniądze grają główną rolę. To mi się trochę nie podobało... I tym oto sposobem przechodzę w swoim wywodzie do bohaterów.
Jaśmina to chyba jedna z najbardziej irytujących bohaterek jakie było dane mi poznać. Jej niezdecydowanie mocno dawało mi się we znaki. Na szczęście do czasu. Odnoszę wrażenie, że Jaśmina w czasie wydarzeń mających miejsce w książce wydoroślała. Przyznaję, że pod koniec nawet zaczęłam darzyć ją sympatią... Z drugą ze sióstr jednak polubiłam się od razu. Postać Róży urzekła mnie od razu. Ciepła, choć jak się okazuje naiwna, Historia przedstawiona w tej książce... myślę, że podobno miały miejsce. Może jest ona przestrogą, żeby nie ufać zbytnio obcym i nieznanym nam osobom.
Książka pani Anny Łaciny to książka bardzo dobra. Ciepła i rodzinna, z wartką akcją, napisana przystępnym i przyjemnym w odbiorze językiem. Myślę, że znajdą się osoby powyżej osiemnastego roku, które ta książka oczaruje. A jednak myślę też, że prawdopodobieństwa odniesienia sukcesu ta książka ma największa w rękach czternastolatek i u osób trochę starszych. Dlatego osobom z tej grupy wiekowej polecam ją w szczególności. Książka pani Anny Łaciny jest przede wszystkim mądra. A pomimo tego znajdzie się w niej miejsce na wszystko.. pościg, miłość, przyjaźń, zaufanie, wiarę i wiele innych. "Kradzione róże" to książka, której akcja rozgrywa się we współczesności, a przy tym książka, które w problemy współczesne uderza. Polecam!
"Kradzione róże" to książka mam wrażenie, że odrobinę stereotypowa. Autorka bardzo często podkreśla w niej przywiązanie bohaterów do Boga. Zaczyna się od pielgrzymki, a potem to się przewija jeszcze przez kolejne strony. To może niektórych odstraszyć - to taka "książka dla idealnych", ktoś może pomyśleć. Poznajemy dwie rodziny: idealną, bez problemów i taką mniej idealną, gdzie pieniądze grają główną rolę. To mi się trochę nie podobało... I tym oto sposobem przechodzę w swoim wywodzie do bohaterów.
Jaśmina to chyba jedna z najbardziej irytujących bohaterek jakie było dane mi poznać. Jej niezdecydowanie mocno dawało mi się we znaki. Na szczęście do czasu. Odnoszę wrażenie, że Jaśmina w czasie wydarzeń mających miejsce w książce wydoroślała. Przyznaję, że pod koniec nawet zaczęłam darzyć ją sympatią... Z drugą ze sióstr jednak polubiłam się od razu. Postać Róży urzekła mnie od razu. Ciepła, choć jak się okazuje naiwna, Historia przedstawiona w tej książce... myślę, że podobno miały miejsce. Może jest ona przestrogą, żeby nie ufać zbytnio obcym i nieznanym nam osobom.
Książka pani Anny Łaciny to książka bardzo dobra. Ciepła i rodzinna, z wartką akcją, napisana przystępnym i przyjemnym w odbiorze językiem. Myślę, że znajdą się osoby powyżej osiemnastego roku, które ta książka oczaruje. A jednak myślę też, że prawdopodobieństwa odniesienia sukcesu ta książka ma największa w rękach czternastolatek i u osób trochę starszych. Dlatego osobom z tej grupy wiekowej polecam ją w szczególności. Książka pani Anny Łaciny jest przede wszystkim mądra. A pomimo tego znajdzie się w niej miejsce na wszystko.. pościg, miłość, przyjaźń, zaufanie, wiarę i wiele innych. "Kradzione róże" to książka, której akcja rozgrywa się we współczesności, a przy tym książka, które w problemy współczesne uderza. Polecam!
Moja ocena: 7/10 Bardzo dobra.
Za możliwość zapoznania się z książką Anny Łaciny serdecznie dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia!
Może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTroszkę słyszałam o książkach tej autorki, przyjemne lektury się zapowiadają :)
OdpowiedzUsuńNie czuję się jakoś specjalnie zainteresowana, chyba po prostu mam nadmiar tego typu historii ostatnio ;)
OdpowiedzUsuńWitam na początek jedno małe sprostowanie - "W tym samym czasie jej młodsza siostra Jaśmina wyjeżdża do Częstochowy na pielgrzymkę." Na pielgrzymkę wyrusza Róża, a nie Jaśmina. Nie zgodzę się z opinią, że książka p. A. Łaciny jest odrobinę stereotypowa. Nie zgodzę się też z opinią, że "podkreślanie przywiązania bohaterów do Boga może niektórych odstraszyć "- myślę, że to był celowy zabieg autorki - ukazanie rodziny religijnej wierzącej, która wystawiona została na próbę. Dramat, który ich spotyka jednoczy całą rodzinę i ich bliskich. Nie zgodzę się również z tezą, że Jaśmina to jedna z najbardziej irytujących bohaterek. To nieprawda, że była niezdecydowana. Ona od początku miała zasady, wiedziała czego oczekuje od Romka. To Romek był niezdecydowany. Nie umiał stanąć w obronie siostry, sprzeciwić się ojcu. To Jaśminę darzę większym uczuciem. Co do Róży... szkoda, że autorka nie podała dokładnych okoliczności w jakich Ariel postanowił zostawić dziewczynę w spokoju. i co się stało z synem stalkera? Sugeruję przeczytać pozostałe książki autorki - : "Czynnik miłości", "Miłość pod Psią Gwiazdą", "Dziką jabłoń", "Telefony do przyjaciela" wtedy porozmawiamy. Łatwe szufladkowanie to nie jest dobra metoda.
OdpowiedzUsuńWitam.
UsuńDziękuję za małe sprostowanie - błąd już poprawiłam.
Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że nie każdy musi się zgadzać z moją opinią na temat danej książki, a jednak to chyba nie zmienia faktu, że mam prawo posiadać własną? Ta recenzja jest moją własną oceną książki pani Anny Łaciny. Zresztą pozytywną. To jednak nie zaważyło na tym, że niektóre rzeczy mi się nie spodobały. Co do Twojego komentarza: Czy strach Romka przed rozmową z ojcem można nazywać niezdecydowaniem? Dla Ciebie Jaśmina nie była irytującą bohaterką. Dla mnie tak... i mam do tego prawo ;) Nie napisałam: "podkreślanie przywiązania bohaterów do Boga może niektórych odstraszyć " , więc proszę mi tych słów nie przypisywać. W mojej recenzji pojawia się za to zdanie: "Autorka bardzo często podkreśla w niej przywiązanie bohaterów do Boga. Zaczyna się od pielgrzymki, a potem to się przewija jeszcze przez kolejne strony. To może niektórych odstraszyć - to taka "książka dla idealnych", ktoś może pomyśleć. " Zgadzam się z Tobą, że to celowy zabieg autorki.I zgadzam się także w tym, że szkoda, że autorka nie opisała tego co dzieje się po głównych wydarzeniach... ale może po prostu zostawia to wyobraźni czytelnika?
Pragnę Ci zwrócić uwagę na to, że nie oceniam ogółu twórczości pani Łaciny... tylko tą konkretną książkę i to do niej odnoszę się w swojej recenzji. W tym celu nie muszę znać pozostałych książek tej pani. W mojej recenzji nie ma mowy o "łatwym szufladkowaniu" - jest za to mowa o moich odczuciach względem "Kradzionych róż". A jak wiadomo każdy ma prawo mieć te odczucia inne. Ja mam takie jakie mam i prawo do tego.
Nie mniej dziękuję za wyrażenie swojego zdania :)
To ja bym od siebie radziła teraz przeczytać "Czynnik miłości", być może wtedy będziesz miała szerszy ogląd rzeczywistości opisanej w "Kradzionych różach". Co do dalszych losów Róży - z pewnych powodów nie mogłam pokazać co dalej, choć miałam taki zamiar. Trochę odsłaniam w "Miłości pod Psią Gwiazdą", w "Czynniku miłości" też zostawiłam wskazówki, ale tylko bardzo uważny czytelnik to wyłapie. :)
UsuńPozdrawiam :)
Autorka
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNie znam jeszcze książek tej autorki, ale chętnie zapoznam się z jej twórczością :)
OdpowiedzUsuń