Cykl: Staromiejska
Autor: Anna Mulczyńska
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Stron 480
"[...] chciałabym, żebyś zawsze uśmiechał się do mnie tak jak teraz."
Anna Mulczyńska, "Przyjaciółki ze Staromiejskiej"
"Przyjaciółki ze Staromiejskiej" to druga część cyklu pt. "Staromiejska". Przyznaję od razu bez bicia, że nie miałam do czynienia z pierwszą częścią pt. "Powrót na Staromiejską", a jednak to mi wcale nie przeszkodziło w komfortowym zapoznaniu się z książką pani Anny Mulczyńskiej. Tym bardziej, że o tym, że jest to cykl dowiedziałam się przez przypadek, kiedy już byłam bliska końca lektury tej książki... Ups... Ale czym tu się martwić? To w końcu cykl, a nie seria, więc bez problemu można czytać je osobno. Polska autorka i polska, ciepła książka, która umilała mi ostatnie nerwowe dni. Choć sobie nawet nie wyobrażacie jak trudne było mi ją sobie dawkować. A jednak... to spowodowało, że jeszcze bardziej się w tę historię wczułam i wczytałam, a to wszystko za sprawą autorki, która już od pierwszych stron swoją powieścią intryguje, a swoją fabułą wciąga czytelnika w świat przedstawiony bez reszty!
Ania Bednarek to dziewczyna pewna siebie i świadoma swoich walorów. Młoda kobieta przywykła do uwagi wszystkich i wszędzie. Baletnica, która nie widzi świata poza scenę... A jednak pewnego dnia to się zmienia. "Przypadki chodzą po ludziach" i tak też było w wypadku bohaterki tej książki. Splot niefortunnych wydarzeń powoduje, że traci swoją posadę w kanadyjskim zespole baletowym, a jej kariera wydaje się być zrujnowana już na zawsze. Zmienia się diametralnie... Zagubiona, niepewna przyszłość, a jednak cały czas grająca niewzruszoną i pewną siebie. Arogancka i nieprzyjacielska można by powiedzieć, a jednak to jedynie jej maska... Po niefortunnych wydarzeniach, który zburzyły ład w jej życiu postanawia wrócić na "stare śmieci", tj. na Staromiejską. Zakrada się do starej w willi, w której mieszkała jej największa mentorka i nauczycielka tańca. To ma być pierwszy krok ku nowemu życiu... A jednak okaże się to o wiele trudniejsze niż myślała. Do tego dojdą zawiłe relacje z byłym narzeczonym, Edkiem oraz jego obecną partnerką - właścicielką sklepu z rękodziełami, Weroniką. No i pozostaje jeszcze mężczyzna, który nieustannie na nią wpada. Dziwaczny, niepokojący, ale intrygujący.
Książka pani Anny Mulczyńskiej to książka, która od razu zaskoczyła mnie wiernym oddaniem ludzkich problemów, zawiłości w relacjach międzyludzkich i bardzo wyraźnym pokazaniem, że "raz na wozie, raz pod wozem". Autorka pięknie wplata czytelnika w tą historię już od pierwszych stron. Oczekiwałam bardzo sielankowej powieści i po części to otrzymałam, a jednak... nie myślałam, że podczas czytania tej książki pojawią się chwile na wzruszenia. Ku mojemu częściowemu zaskoczeniu okazało się, że ta książka ma swoją... głębię. Otóż ma. A do tego jest niesamowicie ciepła!
Ania Bednarek to postać, którą mimo jej arogancji lubiłam ze strony na stronę coraz bardziej. Pani Mulczyńska powoli zakradała się w odległe zakamarki serca Ani ujawniając przed nami jej prawdziwe oblicze, niekiedy wrażliwość, ale niekiedy także zazdrość, poczucie, że wszystko co najlepsze należy się właśnie jej. Główna bohaterka "Przyjaciółek ze Staromiejskiej" odbywa podczas tej książki gigantyczną podróż - nie tylko w głąb siebie, ale także w głąb swojego życia. Ale, ale... Jej historia choć najważniejsza w tej części nie jest jedyną historią i wątkiem zaprezentowanym przez autorkę. Spotykamy w tej książce także sympatyczną Weronikę z jej chłopakiem - świetnie zapowiadającym się kucharzem Edkiem, jak również troszkę dziwacznego, a z pewnością samotnego Rostowskiego. Kontrasty - to lubię!
Pełna ciepła i wiary w lepsze jutro - taka właśnie jest książka pani Anny. Pokazująca, że po deszczu zawsze wychodzi słońce... choć czasami pada bardzo długo. Pomimo tego nigdy nie można się poddawać - trzeba kochać i żyć z pasją w szczerości z samym z sobą. Odnośnie tej książki nasuwa mi się kolejne porzekadło.. "kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje". Pani Anna Mulczańska pokazuje, że czasami trzeba wziąć sprawy w swoje ręce... zaryzykować, aby na mecie być szczęśliwym. Nie brak w tej książce problemów, miłości, przyjaźni, niezdecydowania i... wiary w lepsze jutro. A w dodatku autorka zdecydowanie podbiła moje serce pięknym zakończeniem... zakończeniem tak zgrabnym z jak najlepszego filmu.
"Przyjaciółki ze Staromiejskiej" to bardzo, bardzo dobra, a przy tym życiowa książka. Wciągająca fabuła, ciekawi bohaterowie, prawdziwe problemy - rzeczywistość. Pani Anna nie kombinuje - pisze szczerze, jasno, przejrzyście, a przede wszystkim dobrze. Czas spędzony przy lekturze tej pozycji był czasem przemiłym. Aż zaczynam żałować, że nie miałam do czynienia z pierwszą częścią tej książką, ale... "co się odwlecze to nie uciecze". Reasumując: Piękna, ciepła, wartościowa, wciągająca powieść, który do reszty zdobyła moje serce swoim zakończeniem. Pozostaje się tylko cieszyć, że Polacy potrafią tak dobrze pisać!
Moja ocena: 8+/10 Rewelacyjna z plusem!
Za możliwość zapoznania się z powieścią pani Anny Mulczyńskiej serdecznie dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia!
Tyle dobrych recenzji.. Eh. Może faktycznie warto przeczytać?
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Uwielbiam takie historie, to moje klimaty. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńAleż piękna okładka.
OdpowiedzUsuńGłośno ostatnio o tej książce. Mam ogromną chrapkę na tom pierwszy, a dalej zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tom pierwszy i byłam zauroczona. Teraz poluję na "Przyjaciółki..."
OdpowiedzUsuńostatnio wszędzię widzę tę książkę...chyba pora po nią sięgnąć...
OdpowiedzUsuńMam ją w planach:)
OdpowiedzUsuńBędę miała co klientkom polecać :)
OdpowiedzUsuńW sumie nie przepadam za obyczajówkami, ale ostatnio miałam w rękach kilka dobrych, więc może i ta okaże się fajna? :)
OdpowiedzUsuńbookowniczka.blogspot.com
Będę mieć ją na uwadze :)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Już od jakiegoś czasu przymierzam się do tej powieści!
OdpowiedzUsuńładnie piszesz
OdpowiedzUsuń