Tytuł: Znachor
Autor: Tadeusz Dołęga –
Mostowicz
Wydawnictwo MG
Stron 336
„[...] szczęście póty
trwa, póki je człowiek ocenia należycie. A dla człowieka wartość
ma tylko to, co ciężko się zdobyło.”
Tadeusz Dołęga –
Mostowicz, „Znachor”
Tadeusz Dołęga –
Mostowicz to autor, którego dzieła znałam dotychczas jedynie ze
słyszenia. Choć przyznaję, że na półce już od kilku miesięcy
stoi „Kariera Nikodema Dyzmy” to jednak dopiero propozycja
zrecenzowania „Znachora” w pełni utwierdziła mnie w decyzji
sięgnięcia po twórczość tego pana... Nie wiedziałam tylko, że
będzie ona na tyle uzależniająca, że po skończeniu lektury
„Znachora” będę miała taką ochotę na lekturę kolejnej
części perypetii profesora pt. „Profesor Wilczur”. Czuję się
pozytywnie zaskoczona, a przy tym wszystkim oczarowana tą historią
pełną ciepła, udręki oraz podróży po nieokiełznanych koleinach
losu.
Profesor Wilczur to znany
i ceniony lekarz, chirurg. Jako jeden z najlepszych lekarzy w Polsce
dorobił się niezwykle wysokiej pozycji w społeczeństwie, domu,
sławy i pieniędzy. Nie myślcie jednak, że uderzyła mu ona do
głowy... O nie! Nic z tego. Jest świetnym ojcem i mężem, a jednak
i tych najlepszych dotykają tragedie. Kiedy główny bohater
powieści Tadeusza Dołęgi – Mostowicza traci żonę jego świat i
porządek w nim panujący ulega zawaleniu i rozproszeniu. Próbuje
utopić smutki w alkoholu, a potem na skutek nieszczęśliwego
wypadku traci pamięć... Jedno jednak po czasie
sobie przypomina: jak leczyć ludzi i jak przynosić im ulgę. Pod
nowym imieniem i nazwiskiem wznawia swoje praktyki lekarskie na wsi.
Nowy konkurent nie podoba się jednak miejscowemu lekarzowi, które
na skutek jego znachorskich praktyk zaczyna tracić pacjentów. W
rezultacie zaczyna grozić mu, że pójdzie ze sprawą na policję...
Muszę Wam się do czegoś
przyznać... nie przy każdej książce dostaję podczas czytania
rumieńców. A jednak „Znachora” czytałam z prawdziwym
zaangażowaniem i z wielką irytacją reagowałam, jeśli ktoś mi
przerywał czytanie. Tym bardziej, że „Znachor” zalicza się u
mnie do jednej z tych książek po które w chwili jeśli już po nie
sięgnę to już nie potrafię się od niej oderwać. Piękny,
plastyczny język był dla mnie prawdziwą rozkoszą podczas
czytania... Ciekawa akcja, który przyciągnęła mnie już od
pierwszej strony. Odrobinę nie rozumiem tego, że jest to powieść
przez niektórych zalicza do romansu, bowiem ja tutaj wielkiego romansu się
nie doszukałam, choć nie ukrywam, że wątek uczuciowy przez powieść się przewija...
Profesor Wilczur (Antoni
Kosiba) po wieloletniej tułaczce wreszcie odnalazł swoje miejsce na
świecie w młynie u zacnego Prokopa. Pomimo tego z tyłu głowy tego
mądrego, lecz zagubionego człowieka cały czas kryje się jakieś
niewypowiedziane pragnienie... Profesor Wilczur to postać tak
poczciwa, że od razu zaczęłam go darzyć niewypowiedzianą
sympatią. Jego trudne losy i postawa z jaką przyjmuje baty od
życia... Ta książka krótko mówiąc wzrusza i zachwyca. Możemy
obserwować wędrówkę bohatera... przemiany, które się w nim
dokonują jak i chwile słabości. Główny bohater powieści "Znachor" zachwycał mnie przeciwnościami, które reprezentował... z jednej strony obojętność wobec życia, a z drugiej strony niesamowita pasja i chęć niesienia pomocy innym. Bohater bez wątpienia zasługujący na uwagę...
"Znachor" to jedna z powieści należących do klasyki literatury polskiej. I doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób wzbrania się przed czytaniem klasyki... mam jednak wrażenie, że zupełnie niepotrzebnie. Gdyby "Znachor" został wydany po raz pierwszy dzisiaj pewno nie odniósłby takiego dużego sukcesu, a jednak "Znachor" to jedna z tych książek po które ludzie sięgają nieprzerwanie przez dziesięciolecia. Powieść Tadeusza Dołęgi - Mostowicza to jednak także dzieło wzruszające, wciągające... i w pewnym sensie bez wątpienia ponadczasowe. I z pewnością nie jest to dzieło, które męczy. Piękny język i ciekawa fabuła... to lubię!
Tadeusz Dołęga - Mostowicz w swojej powieści ukazuje realia życia w pierwszej połowie XX w. oraz tułaczkę człowieka, którą jest życie. Swoją powieścią wzrusza... Wyciska z człowieka łzy na początku, na końcu jak i w trakcie powieści. Nie chcę i nie zamierzam Wam zdradzać szczegółów tej powieści, a jednak... muszę zaznaczyć, że profesor Wilczur nie jest jedynym ważnym elementem tej książki. Pojawia się tu kilku innych, znaczących bohaterów, którzy swoimi wyborami mają istotny wpływ na akcję i przyznaję, że pojawia się w tej książce także miłość... Miłość, sensacja, ból, rozpacz i nie tylko. W tej klasycznej powieści znajduje się wszystko, a to wszystko razem tworzy całość olśniewającą i zachwycającą. "Znachor" to po prostu powieść o której nie zapomina się z dnia na dzień...
Moja ocena: 10/10 Arcydzieło!
Za możliwość zapoznania się z książką Tadeusza Dołęgi - Mostowicza serdecznie dziękuję Wydawnictwu MG!
Moja mama uwielbiała oglądać "Znachora", co robiła przy każdej możliwej okazji, więc z nieskrywaną chęcią sięgnę po wersję papierową - tym bardziej, że sama skusiłam się na egzemplarz recenzencki. :)
OdpowiedzUsuńFilmu nigdy nie umiem zobaczyć w całości, ale książkę "połknęłam" w ekspresowym tempie :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie jestem zainteresowana pozycją :)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, ale oglądałam film, który bardzo mi się podobał.
OdpowiedzUsuńWspaniała powieść. Polecam ją wszystkim.
OdpowiedzUsuńWidzę, że jakieś nowe wydanie. Muszę je dorwać :)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, ale oglądałam film, który zrobił na mnie piorunujące wrażenie, dlatego chętnie raz jeszcze poznam tą historię, ale w wersji papierowej.
OdpowiedzUsuńCzytałabym! :)
OdpowiedzUsuńświetny blog! cudownie piszesz!
OdpowiedzUsuńobserwuję i liczę na rewanż
www.zakladkaa.blogspot.com