Tytuł: Nieznajoma z internetu
Autor: Nika Jabłonowska
Wydawnictwo Lucky
Stron 128
Bardzo rzadko sięgam po
typowe młodzieżówki... a jednak czasami mi się zdarza. I tym
razem miała miejsce taka sytuacja. Mój wybór padł na książkę
„Nieznajoma z internetu” autorstwa Niki Jabłońskiej. Nie
oczekiwałam po tej krótkiej powieści żadnych rewelacji i też
takowych nie otrzymałam. To książka na godzinkę – max. dwie dla
( moim zdaniem ) uczennic szkoły podstawowej. Bowiem dla osób
starszych ta książka może być odrobinę męcząca i infantylna.
Osobiście postaram się na nią dzisiaj spojrzeć bardziej okiem
jedenastolatki niż prawie szesnastolatki. Choć to może okazać się
odrobinę trudne...
„Nieznajoma z
internetu” to zapis ostatniego roku gimnazjum Agaty. Jak to z
pamiętnikiem bywa ukazuje problemy tej szesnastolatki. A jak na
razie jej problemami jest szkoła, wredna Justin, denerwujący, ale
bardzo przystojny Kamiński i wolontariat w schronisku. I choć to
brzmi bardzo rozsądnie to jednak postać Agaty jest... hm... ciężka.
Agata reprezentuje tą bezmyślną, pustą, niedojrzałą część
gimnazjalistów. Jest wściekła i ma dosyć życia, kiedy mama nie
wypierze jej spodni, a do przyjaciółki odzywa się tylko wtedy,
kiedy ma w tym jakiś interes. Więc jak widzicie... nie jest to
bohaterka, którą da się lubić od samego początku. Ale jest to
także bohaterka dynamiczna... jupi!
Agata pod wpływem nowych
doświadczeń, tajemniczej nieznajomej oraz pracy w schronisku
przechodzi przemianę na lepsze. I tu zaczynają się zgrzyty,
ponieważ moim zdaniem ta przemiana została przekazana ze zbyt małą
dokładnością. Autorka sobie w pewnym sensie „poskakała” po
tych wszystkich czynnikach. Autorka czy może Agata? W końcu to jej
zapis, ale czy można zakładać, że autorka z premedytacją okroiła
te czynniki, żeby pokazać, że to nastolatka pisze te wszystkie
zdania i, że to po prostu ona nie potrafi w sposób w pełni
rzetelny ukazać tą historię? W tej kwestii to już by była chyba
przesada.
Nika Jabłonowska miała
naprawdę dobry pomysł na fabułę, ale jej rozwinięcie pozostawia
jeszcze trochę do życzenia. Język jakim jest napisana ta książka
wybitny nie jest – jak to język jakim posługuje się
przeciętny Kowalski w wieku szesnastu lat. I to myślę, że mogę
ze spokojem zrzucić na garb stylizacji języka. Krótkie zdania,
brak swego rodzaju łączności między zdaniem A a zdaniem B. Może
było trzeba zrobić z tej Agaty trochę lepszą uczennicę pod kątem
polskiego? ;)
Dojrzewanie Agaty jak już
napisałam wcześniej zostało moim zdaniem pokazane w zbyt szybkim
tempie, ze zbyt wieloma lukami. Choć muszę przyznać, że pokazanie
najpierw tej przemiany „pod publiczkę”, a potem tej szczerej
wynikającej z prawdziwej potrzeby serca było zabiegiem dzięki
któremu odrobinę przekonałam się do tej książki. Jednak te
humory Agaty i jej trudne relacje z Kamińskim... Ale oczywiście to
wszystko wina hormonów! Doszukałam się jeszcze jednego plusa tej
całej historii, a mianowicie zwrócenia uwagi na problem porzucania
psów. I to moim zdaniem naprawdę zasługuje na pochwałę.
Autorka zdecydowała się
na ukazanie rozpuszczonej nastolatki dla której wszyscy muszą robić
wszystko, a ona dla innych nic. Ma wszystko, ale nie potrafi tego
docenić. Pani Jabłonowska pokazała ten model rodziny w której
dzieci nie doceniają tego co dają im rodzice. Model rodziny w
którym dzieci uważają, że wszystko im się należy, a one nie
mogą nawet pójść do sklepu. Być może to zwróci uwagę uczniów
podstawówki jacy niesprawiedliwi są czasami dla swoich rodziców.
Autorka znalazła jednak także miejsce na pierwszą miłość. Jestem
więc pewna, że uczennice gdzieś piątej – szóstej klasy
podstawówki będą ją czytać z rumieńcami na twarzy.
„Nieznajoma z
internetu” to muszę przyznać książka dosyć mądra, ale w
wykonaniu pozostawiająca wiele do życzenia. Jednak jestem pewna, że
uczennice podstawówki tych minusów nie zobaczą, a jeśli już
zobaczą to z pewnością nie będzie im to przeszkadzać. To ciepła
powieść, którą jedenastolatki będą czytać z rumieńcami na
twarzy, a te rozpieszczone może zmienią pod jej wpływem swoje
działanie? Króciutka powieść, ale dla młodego czytelnika myślę,
że wartościowa... Jednak starszym osobom odradzam jej czytanie.
Moja ocena: 6+/10 Dobra z plusem!
Za możliwość jej przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Lucky!
Jako prawie 17-latka, raczej sobie odpuszczę tą pozycję. Raczej poleciłabym to swojej młodszej kuzynce.
OdpowiedzUsuńRaczej nie gustuje w tego rodzaju książkach. ;)
OdpowiedzUsuńChyba raczej się nie skuszę. Za dużo mam książek do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńOsobiście lubię czytać młodzieżówki, dlatego powyższą pozycję będę miała na uwadze.
OdpowiedzUsuńJak będę miała okazję to przeczytam, a polecę również komuś młodszemu :)
OdpowiedzUsuńJa sięgam po młodzieżówki, bo tylko przy nich mogę się relaksować. Dorosłe życie czasem przytłacza. Na tę książkę jestem jednak za stara.
OdpowiedzUsuń