listopada 11, 2014

(313) Ksin. Początek.

Tytuł: Ksin. Początek.
Saga o Kotołaku (#1)
Autor: Konrad T. Lewandowski
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Stron 368
Sama nie wiem co mam napisać na temat tej książki... Mam tak mieszane uczucia. Więc może zacznę po prostu od początku? Tak, tak będzie najlepiej. Saga o Kotołoku to saga, której historia kształtuje się już ponad ćwierć wieku! Jednak dopiero jej wznowienie spowodowało, że po nią sięgnęłam. A może przyczyną tego jest po prostu fakt, że dopiero teraz o niej usłyszałam? A szkoda, bo choć mam wobec niej mieszane uczucia szczególnie przez jeden fakt o którym wspomnę później to jednak jest to naprawdę dobra dawka literatury fantasy. Świat stworzony przez autora jest dopracowany w każdym najdrobniejszym szczególe, a sceny w książce naprawdę porażają. A jednak jest coś co mnie od tej książki odrzuca, ale o tym później...

Akcja tej powieści toczy się dwutorowo. Jeden tor to wydarzenia w obliczu których staje kotołak - Ksin. Śmierć swojej opiekunki zmusza go do opuszczenia Puszczy Upiorów i wyruszenia do miasta. Po drodze z rąk złoczyńców ratuje Hanti, która znajduje się w niezłych tarapatach. Szybko jednak zaczyna łączyć ich... sex. Fakt faktem, że ich relacje świadczą także o jakiś głębszych uczuciach, a jednak to ten aspekt seksu się przebija. Nie - nie ma tu scen na miarę Grey'a. Są tu raczej wzmianki o tym, że zaczęli uprawiać seks. Dużo jest wzmianek na ten temat, które moim zdaniem są niepotrzebne... A uprawianie seksu z kotem (ekhem...)... Może ja po prostu nie rozumiem powieści fantasy? To jest bardzo możliwe! Drugi tor tej powieści to wydarzenia dziejące się w okół czarodzieja Galiona, a tak naprawdę wokół córki kupca Aspai. Jakby na niepokorną córkę przystało Aspaja postanawia wyrwać się spod władzy ojca i uciec z domu. Z pomocą ma jej przyjść właśnie Galion. Trzeba przyznać, że ta dziewczyna jest chytra i przebiegła, a jednak nie tak bardzo jak wymaga tego sytuacja. Są chytrzejsi od niej, a ona będzie musiała ponieść tego konsekwencje. Szkoda tylko, że ucierpią także inne osoby...(i znowu sex...).

Jest w tej książce jednak bohater, która da się lubić i jest nim Ksin. Z początku wiemy o nim niewiele, a jednak później w miarę toczenia się powieści wszystko zaczyna się wyjaśniać, a elementy układanki zaczynają się układać w logiczną i ładnie wyglądającą całość. Jak możemy przeczytać już z tyłu okładki Ksin jest dzieckiem klątwy, zdrady i obsesji. Pomimo tych trzech "przywar" próbuje walczyć ze swoją naturą, która nie jest zbyt... potulna. Oddanie Starej Kobiety, która się nim opiekowała, a w późniejszym czasie oddanie zbiegłej dziewczyny z domu publicznego o imieniu Hanti powoduje, że Ksin potrafi zdusić w sobie kotołaka. Zdusić kotołaka a obudzić człowieka, który jest w stanie walczyć o dobro i w obronie osób słabszych. Nasuwa mi się tu myśl o rycerskich bohaterach...

Widzicie... staram się z lektury każdej książki wyciągnąć jak najwięcej. Pomimo tego, że jest zniesmaczona tym, że pod koniec każdego rozdziału pojawia się wzmianka na temat seksu, a przy tym mało jest tu uczuć to jednak ta książka ma także swe dobre strony. Trzeba przyznać, że biją  z niej bardzo silne emocje... namiętność, złość, nienawiść, strach, zło. To wszystko składa się na niezwykle realny świat, który próbował stworzyć autor. Sceny są mocne, momentami odrażające. A jednak chyba większość z nas ma w sobie pewną przekorę, która powoduje, że pomimo tego, że mamy ochotę odłożyć taką książkę na bok to jednak czytamy dalej. Osobiście mam w sobie taką przekorę, ale pomimo tego czasami musiałam ochłonąć. Już sama okładka sugeruje czytelnikowi, że nie jest to grzeczna, miła bajeczka. To po prostu książka z pazurem, która pomimo wielu niezwykłych stworzeń, które się przez nią przewijają nie powoduje śmiechu.

Pan Konrad T. Lewandowski pisze ze swego rodzaju kunsztem literackim. Podczas czytania wyraźnie odczuwałam to, że to doświadczony pisarz, który zna swoje pióro, a w którego głowie jest już jasno przedstawiona cała fabuła książki. Ten świat jest "jego" od początku do końca i to czuć na każdej stronie kartki. Myślę, że jestem bliska oczarowaniu przez tę serię... zobaczymy jak to będzie dalej. Jestem pewna, że chcę kontynuować tą znajomość z sympatycznym, choć groźnym kotołakiem. Ta książka pokazuje zawiść i to do czego potrafi doprowadzić oraz interesowność. To tak naprawdę przykry obraz tego jacy są ludzie - oczywiście mam na tu na myśli tą ciemniejszą stronę.

"Ksin. Początek" to bez wątpienia dobry początek tej sagi. Dobry, a jednak moim zdaniem nie znakomity. Nie uważam się za znawczynię powieści fantasy, ale pomijając te nieszczęsne "zbliżenia" uważam, że ta książka jest bardzo dobra pod względem fabuły jak i bohaterów. Akcja jest wartka, a co najważniejsze nie nudzi. Pan Lewandowski ma talent, a ja dziwię się tylko i żałuję, że tak późno natrafiłam na jego sagę. Ta książka to dobry przedsmak tego co będzie potem, a ja pomimo tych kilku niedogodnień chętnie zasmakuję się w dalszych częściach. Myślę, że dla fanów fantastyki będzie to prawdziwa gratka. Ja jeszcze dla tych najzacieklejszych fanów nie należę, ale i tak polecam! W końcu ta książka to powieść wielowarstwowa - powieść godna uwagi.


Moja ocena 7+/10 Bardzo dobry z plusem!


Za możliwość zapoznania się z kunsztem p.Lewandowskiego serdecznie dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia!

5 komentarzy:

  1. U mnie dziś pojawiła się recenzja tej powieści. Niestety nie przypadła mi ona do gustu, ale wiadomo - czasem i tak bywa :) Cieszę się, że choć Tobie się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzadko sięgam po książki z tego gatunku napisane przez Polaków. W sumie nie wiem dlaczego... Może tym razem trafię na intrygującą lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z góry przepraszam za prywatę, ale na moim blogu właśnie opublikowałam filmik, nad którym pracowałam ponad miesiąc i realizacja którego zajęła mi ogromnie dużo czasu, dlatego będę bardzo wdzięczna jeżeli zajrzysz, a być może jeżeli oczywiście Ci się spodoba, to szepniesz o nim słówko znajomym ;). Jeszcze raz przepraszam :)
    Pozdrawiam,
    Esa:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam wczoraj bardzo negatywną recenzję tej książki, a z Twojej bije wręcz pozytywny wydźwięk. I teraz jestem w kropce, bo już sama nie wiem, co mam sądzić o "Ksin. Początek". Być może dam jej szansę poznania, ale niczego nie będę obiecywać.

    OdpowiedzUsuń