Pan Jacek Getner jest scenarzystą, dramaturgiem, laureatem licznych konkursów pisarskich. Tworzył scenariusze do wielu seriali telewizyjnych (np. "Malanowski i partnerzy", "Klan"), a także do gier fabularnych (np. "Wiedźmin 2"). Obecnie jest najbardziej znany jako autor serii o Panu Przypadku – detektywie niezwykłym. Jak na razie na rynku wydawniczym ukazały się dwie książki z serii pt. "Pan Przypadek i trzynastka" oraz "Pan Przypadek i celebryci".
Zapraszam na stronę autora: http://getner.pl/
Zapraszam na stronę autora: http://getner.pl/
Książki - inna rzeczywistość: Zaczęło się od scenariuszy... Potem były opowiadania, aż doszliśmy do serii o Panu Przypadku. Jak to się zaczęło, że zaczął Pan pisać? Mam tu na myśli oczywiście na początku Pana jako scenarzystę.
Jacek Getner: Moje droga “pisarska” jest nieco bardziej skomplikowana. Pisanie zaczęło się już dwadzieścia lat temu, w klasie maturalnej, od wierszy. Zakochałem się w pewnej osóbce i... zacząłem dla niej pisać wiersze. Potem, trochę jak mój bohater, pan Przypadek, zdecydowałem, że mimo wieloletnich studiów, zawód prawnika nie jest dla mnie. Musiałem się zastanowić co dalej i przy pomocy mojego kolegi wymyśliłem, że mogę wykorzystać umiejętność pisania wierszy i zostać copywriterem:) Zawód ten uprawiałem przez jakieś siedem lat, próbując w międzyczasie tworzyć libretta musicali, bo takie połączenie prozy, poezji i dramatu wtedy mnie najbardziej pociągało.
Po drodze, jakoś tak w 2003 przydarzył się konkurs Pilcha i Polityki na krótkie opowiadanie, w którym wziąłem udział i jedno z moich opowiadań zostało laureatem tego konkursu. I dopiero od tej chwili, przez kilka lat tworzyłem opowiadania.
A potem, kiedy stwierdziłem, że zawód copywritera przestał mnie pociągać, pomyślałem że mógłbym spróbować swoich sił jako scenarzysta. Rozesłałem swoje CV do producentów i udało mi się dostać pierwszą propozycję. I tak to w największym skrócie wygląda i kręci do dziś.
KiRZ: Pisze Pan "na własne konto" od 11 lat. Ma Pan w swoim pisarskim dorobku opowiadania, książki – zdobywał Pan za nie niejeden raz nagrody. Co Pan uważa za swój największy sukces, jako pisarza?
J.G.: Uważam, że ten największy sukces jest jeszcze przede mną. Choć być może już częściowo został odniesiony. Jest nim mój dramat “Klinika Dobrej Śmierci”, który wygrała konkurs na sztukę inspirowaną twórczością Topora i jest od blisko sześciu lat grana przez krakowski Teatr Barakah. To czarna komedia o eutanazji w której rozśmieszam publiczność po to, żeby na końcu ścisnąć ją za gardło i uderzyć po głowie i zostawić z pytaniem, na które muszą sobie sami odpowiedzieć. Od pewnego czasu pracuję nad książkową wersją tej sztuki z rozbudowanymi wątkami i mam nadzieję, że jeśli kiedyś uda mi się ją skończyć i opublikować, to będzie to mój sukces. Czy największy? Życie pokaże.
KiRZ: Jestem pewna, że zdarzały się Panu w tej swojej pisarskiej historii gorsze i lepsze chwile. Miał Pan chwile, kiedy chciał Pan to rzucić? Skupić się na swojej pracy jako scenarzysty?
J.G.: To jest tak, że nigdy nie traktowałem swej stricte pisarskiej aktywności jako jedynej. Zawsze tworzyłem różne rzeczy. I w każdej z tej twórczości – prozatorskiej poetyckiej, dramaturgicznej, scenariuszowej, miałem takie chwile – kiedy myślałem, że to chyba jednak nie dla mnie, że powinienem pisać co innego. Ale do każdej z tych pisarskich aktywności wracałem. Teraz zawód scenarzysty jest moi podstawowym źródłem utrzymania, ale na przykład już od kilku lat nie piszę własnych scenariuszy a jedynie te na zlecenie. Od jakiegoś czasu, tak od siebie, tworzę jedynie prozę.
KiRZ: Kiedy wpiszemy do przeglądarki hasło "Jacek Getner" od razu pojawiają się teksty o serii o Panu Przypadku. Jest to dla Pana powód dla dumy? A może pozostawia to pewien niedosyt, że na tak samo wysokich pozycjach w wyszukiwaniach nie znajduje się np. "Brzydka miłość" lub "Dajcie mi jednego z was"?
Pewnie
takie a nie inne są wyniki wyszukiwarek, bo ostatnio moja aktywność
pisarska skupia się właśnie na „Panu Przypadku”. Myślę, że
tak pozostanie na dłużej bo z całą pewnością nie napiszę
żadnej tak długiej serii książek jak te o moim detektywie
(zaplanowanych jest 14 tomów).
Trudno
tu mi mówić o uczuciu szczególnej dumy bądź jej braku. Każda z
tych książek to przecież w jakiś sposób moje dziecko. Są różne,
ale z każdej jestem na pewno, na swój sposób dumny. Rozumiem
Rozumiem jednak, że chodzi Pani być może o fakt, że “Pan Przypadek...” to utwór żartobliwy, taki trochę mniej serio niż te pozostałe. To prawda, tak jest, ale myślę, że gdy będzie on już w rękach czytelników w całości, wtedy zobaczą oni dokładnie, że z tych mniejszych, ironicznych fragmentów, wyłania się szerszy obraz całości. Obraz pewnej całościowej panoramy społeczeństwa polskiego widzianej moimi oczyma. Nakreślonej wprawdzie lekką, ale wyraźną kreską.
Ciąg dalszy nastąpi...
miałam okazję poznać literacką twórczość autora i w przeciwieństwie do seriali, których raczej nie oglądam, to pisanie wychodzi mu bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuń