grudnia 29, 2013

(278) Podsumowanie roku 2013

(278) Podsumowanie roku 2013
Nieubłagalnie zbliża się do nas rok 2014... w związku z tym przyszedł czas na małe podsumowanie do którego podchodzę niestety ze wstydem... :(
O tyle o ile z czytaniem szło świetnie to jednak z recenzowaniem o wiele gorzej... Ale przyszły rok będzie lepszy... - musi być!
Bezpośrednio związane z książkami: 
1.Przeczytane książki: ok.70
2.Zrecenzowałam: ok.35
2. Liczba stosików: 4
3.Liczba postów: 48 ; 49 z tym 
Książki miesiąca : 
Biorę pod uwagę tylko książki, które zrecenzowałam:
1.Styczeń 
- "Przez burze ognia" Veronica Rossi - za wartką akcję i ciekawą fabułę, i mnóstwo emocji. 
2.Luty
- "Pretty Little Liars IX Uwikłane" Sara Shepard - zdecydowanie najlepsza książka lutego jak i najlepsza książka całej serii. Rewelacja!
3.Marzec
- "Ty jesteś Piotr" Kardynał Angelo Comastri - rewelacyjna, pomysłowa książka o św. Piotrze. Z pewnością zaskakująca. 
4. Kwiecień 
- "Mroczny sekret" Libba Bray - za niezwykłą, pełną magii i uroku wiktoriańską Anglię.
5.Maj
- "Buszujący w zbożu" J.D. Salinger - na początku nie byłam zachwycona tą książką, ale potem ją szczerze pokochałam i kocham nadal! Za głównego bohatera w szczególności... *_*
6.Czerwiec
-"Pan Przypadek i trzynastka" Jacek Getner - przez wielu krytykowana, a jednak mnie urzekła... Ma w sobie coś co mnie złapało w swoje "szpony".
7.Lipiec
- "Syrena" Tricia Rayburn - ciekawa fabuła, coś innego... To lubię!
8.Sierpień 
- brak recenzji -
9. Wrzesień
"Olśnienie" Aimee Agresti - porywająca, ciekawa, niezwykła!
10. Październik 
- "Wybacz, ale chcę się z Tobą ożenić" Federico Moccia - niezwykły klimat Włoch! Po prostu coś cudownego!
11.Listopad
- "Gdzie Indziej" Gabrielle Zevin - piękna książka o życiu i śmierci... Przemawiająca... porywająca... Po prostu piękna!
12.Grudzień
- brak recenzji -

W tym rok blog przechodził kryzys, ale koniec tego leniuchowania! Zabieram się ostro do roboty. 
Na zrecenzowanie czeka 25 książek... A pierwsza recenzja już pierwszego stycznia, a książką otwierającą nowy rok będą "Kamienie na szaniec" Aleksandra Kamińskiego. 

W Nowym Roku życzę Wam dużo siły, wytrwałości, pasji i spełnienia marzeń!
I trzymajcie za mnie kciuki... ;)

listopada 23, 2013

(277) Stosik 4/2013

(277) Stosik 4/2013
Dzisiaj stosik! Czwarty w tym roku, ale tym razem pokażę Wam jedynie pozycje, które mam przeczytane, ale których jeszcze niestety nie zrecenzowałam... A recenzje mam nadzieję już niebawem :) 


Od góry: 
1. Nie mów nikomu Harlan Coben
2. Kamienie na szaniec Aleksander Kamiński 
3. Dom tajemnic Chris Columbus & Ned Vizzini
4. Brisingr Christopher Paolini
5. Alchemik Paulo Coelho
6. Córka czarownic Dorota Terakowska
7. Miłosierdzie Boże O.Livio Fanzaga
8. Dziedzictwo C.J. Daugherty 
9. Jeśli zostanę Gayle Forman
10. Fundacja dobrego diabła Agnieszka Wiszniewska - Matyszkiel
11. Koniec człowieczeństwa C.S. Levis
12. Klub detektywów "Huragan" i zaginione kartki Jari Mäkipää
13. Dziennik Mai Isabel Allende
14. Rico, Oskar i złamane serca Andreas Steinhöfel
15. Rico, Oskar i głębocienie Andreas Steinhöfel
16.Trening inteligencji Michał Gargól

Niepokazane: 
17. O sztuce miłości Erich Fromm 
18. Baśniobór Brandon Mull 

I to by było na tyle :) 

listopada 11, 2013

(276) Pewnego dnia

(276) Pewnego dnia
Tytuł: Pewnego dnia
Autor: Emily Giffin
Wydawnictwo Otwarte
Stron 480
Moja ocena: 8/10

"Macierzyństwo to taki zawód w którym nie można pracować na zmiany" Jodi Picoult

"Pewnego dnia" to opowieść o wyborach, które zmieniają całe nasze życie... Marianne jest spełnioną trzydziestosześcioletnią kobietą, znaną scenarzystką. Jedynym czego brakuje jej do szczęścia, jest założenie rodziny. Ma wspaniałego partnera, więc i to niedługo może dojść do skutku. Wszystko zmienia się kiedy do drzwi jej apartamentowca na Manhatanie, puka osiemnastoletnia Kirby. Jedna chwila wystarcza, aby Marianne zorientowała się, że oto u jej drzwi stoi jej córka, oddana przed osiemnastoma laty do adopcji.

Czy mieliście kiedyś jakąś tajemnicę? Największy sekret o którym nikt nie wiedział? Marianne, bohaterka książki Emily Giffin, miała. W wieku osiemnastu lat oddała swoją córeczkę do adopcji. Jedna noc, noc pełna miłości i zaufania pociągnęła za sobą lawinę kłamstw i sekretów. Ta noc, poryw szaleńczej, młodzieńczej miłości zaważyła na całym późniejszym życiu Marianne. A co... co jeśli największy sekret Marianne wyjdzie na jaw? Co jeśli jej świat obróci się do góry nogami? Czy matka z córką po latach rozłąki zbliżą się do siebie? Czy dadzą sobie szansę? Czy odnajdą dla siebie nawzajem miejsce w swoim życiu? Czy pójdą za głosem serca? 

"[...] wyzwolić może w końcu tylko prawda." str. 11

Słyszałam bardzo dużo o talencie pisarskim Emily Giffin. Ta amerykańska pisarka jest bez wątpienia jest jedną z ulubienic kobiet. Świetnie opisuje kobiece emocje i relacje międzyludzkie. Przynajmniej takie dochodziły mnie słuchy. Postanowiłam się przekonać o tym w końcu na własnej skórze. Mój wybór padł na książkę "Pewnego dnia". Przyznaję bez bicia, że moja decyzja była spowodowana tym, że w opisie książki pojawia się mowa o osiemnastolatce. Nie chciałam od razu wchodzić na głębokie wody jeśli chodzi o powieści p. Giffin. Tym bardziej, że są dość obszerne. Na szczęście "Pewnego dnia" to książka, które pomimo swej obszerności nie nudziła mnie ani przez chwilę. Autorka z łatwością przechodziła z jednego wątku na drugi. To było dość zaskakujące. 

"Kłamstwo jest jak kula śnieżna: im dłużej ją kręcisz, tym staje się większa." Marcin Luter

Ta powieść to tak naprawdę historia dwóch kobiet. Osiemnastoletniej Kirby i trzydziestosześcioletniej Marianne. Córki i matki. Kirby jest troszkę zbuntowaną, zagubioną nastolatką. Pewnego dnia postanawia odnaleźć swoją biologiczną matkę. I wtedy w życiu obu kobiet zachodzą duże zmiany. Uczą się siebie i dopiero wtedy zaczynają poznawać same siebie. Obie czują się zagubione w tej całej, dość niewygodnej sytuacji. Autorka przedstawiła dwie kobiety, które dzieli wiek, przyzwyczajenia. Łączą ich tylko i wyłącznie więzi krwi. Przedstawiła w sposób delikatny i umiejętny ich kruchą relację. Pokazała jak ważne jest podążanie za głosem serce, mówienie otwarcie o swoich uczuciach i pragnieniach. 

"Prawda jest zawsze tylko córką czasu." Leonardo da Vinci 

Emily Giffin stworzyła tak zwykłych, że aż niezwykłych bohaterów. Pokazała emocje każdej z przewijających się postaci. W tej książce nie ma "papierowych" postaci. Wszystkie one są wyraziste, barwne, każda ma inne spojrzenie na świat. Ta powieść to książka w której najważniejszym wątkiem jest relacja z matką. Pojawia się ona tak naprawdę na każdym kroku. Autorka przedstawiła ją jako coś niezwykle ważnego i wartościowego w naszym życiu. Pokazując tą relację na różnym stopniu i za pomocą bohaterów o różnym wieku udowodniła, że jest to coś ponadczasowego i, że znaczenie mamy jest w każdym wieku tak samo ważne. Uczyniła w ten sposób ten utwór powieścią o macierzyństwie, odbudowywaniu zaufania oraz budowaniu nowych relacji.

"Możesz uciekać, ale się nie ukryjesz" str. 30

"Pewnego dnia" to książka w której każda strona ma znaczenie. Nie ma tu zbędnych akapitów. Minusem jest jednak to, że wszystko co głębsze jest ukryte. Wszystkiego trzeba się dopatrywać, doszukiwać. P. Emily zastosowała narrację pierwszoosobową, jednak z dwóch perspektyw - Kirby i Marianne na zmianę. Przez to poznajemy odczucia obu bohaterek i ich spojrzenia na całą sytuację. To było świetne! Język autorki jest przyjemny, choć nie wybitny. Koniec podobał mi się najbardziej... Nie, nie dlatego, że odetchnęłam z ulgą, że to już koniec. Autorka bowiem zostawiła nas z tzw. "otwartym zakończeniem". To od nas - czytelników zależy jakie dalsze losy "dopiszemy" bohaterom.

"Czas pokaże, gdzie mnie poniesie nurt. [...] Nie planowałam tego - tego dnia, tej chwili, tych zaskakujących relacji, i starych, i nowych. A jednak ogarnia mnie spokój i pewność, że przynajmniej raz w życiu jestem tam, gdzie powinnam być." str. 450

Tak - dzisiaj mogę się zgodzić z osobami, które tak zachwalały powieści Emily Giffin. Ta pisarka naprawdę potrafi wczuć się w sytuację i emocje kobiet w każdym wieku. Nie przedstawia tylko suchych wydarzeń. Pisząc pokazuje także głębię tego co opisuje. "Pewnego dnia" to książka, którą śmiało mogę polecić nie tylko nastolatkom. I kobieta dojrzała, i nastolatka odnajdą w tej książce jakieś przesłanie dla siebie. Jednak najpiękniejsze w tej książce jest to, że pokazuje jak ważną rolą jest macierzyństwo. Pokazuje, że obecność mamy jest nam potrzebna w każdym wieku. Historia opowiedziana przez Giffin wzrusza i bawi. Śledziłam ją momentami z szybko bijącym sercem i oddałam jej się bez reszty. Emily Giffin stworzyła powieść o przyjaźni, miłości, podejmowaniu wyborów, ale przede wszystkim mistrzowski utwór o relacjach matki z córką... 

Moja ocena: 8/10

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwarte!

listopada 10, 2013

(275) Zapowiedź "Dom Tajemnic"

(275) Zapowiedź "Dom Tajemnic"
Tytuł: Dom Tajemnic
Autor: Columbus Criss, Vizzini Ned
Wydawnictwo Znak Emotikon 
Stron 512
Opis Wydawcy: Niewyjaśniona tajemnica sprzed lat doprowadza do niebezpiecznego starcia dobra ze złem. Dom pełen mrocznych sekretów staje się miejscem walki trójki rodzeństwa o życie swoich najbliższych. Jak potoczą się losy Eleanor, Kordelii i Brendana? Czy przeniesieni przez Wichrową Wiedźmę do groźnego świata zjednoczą swoje siły i pokonają Króla Burz? Czy ocalą swoich bliskich?

„Dom Tajemnic to niebezpiecznie wciągająca opowieść o potędze czarnej magii, sile przyjaźni i poświęceniu. Niewyjaśnione sekrety sprzed lat, walka trójki rodzeństwa o życie swoich najbliższych i ostateczne starcie dobra ze złem. Tej jesieni magia powraca…”

Piotr Fronczewski (polski ambasador marki i głos audiobooka Dom Tajemnic)

Chris Columbus - amerykański reżyser i scenarzysta, twórca m.in. filmów o Harrym Potterze, Pani Doubtfire i Gremlinów.
Ned Vizzini - znany amerykański autor powieści dla młodzieży.

* * *
Zapowiada się interesująco... Co Wy na to? Ja z pewnością przeczytam :) 

listopada 09, 2013

(274) Gdzie Indziej

(274) Gdzie Indziej
Tytuł: Gdzie Indziej
Autor: Gabrielle Zevin
Wydawnictwo Initium
Stron 248
Moja ocena: 9/10 Wybitna!

"Przykro mi, ale nie spotkało mnie nic szczególnego... Jestem tylko dziewczyną, która zapomniała spojrzeć w obie strony, zanim przeszła na drugą stronę ulicy" 

"Gdzie Indziej" to książka w której śmierć jest dopiero początkiem historii, a nie jej końcem... Liz krótko przed swoimi szesnastymi urodzinami ginie w wypadku samochodowym. Sprawca nie zostaje schwytany. Liz jest po prostu dziewczyną, która zginęła przez swoją nieuwagę, kiedy szła spotkać się ze swoją przyjaciółką. Dziewczyną, która po śmierci odpływa statkiem Nil do krainy Gdzie Indziej.

„Wkrótce się przekonasz (…) że śmierć to tylko kolejny etap życia, Elizabeth. Po pewnym czasie może nawet zaczniesz ja postrzegać jako narodziny?” str. 76

W Gdzie Indziej życie toczy się prawie tak samo jak na Ziemi. Tylko, że trochę... na opak. Zwierzęta mogą porozumieć się z ludźmi, a wszyscy żyjący w Gdzie Indziej młodnieją z dnia na dzień. Każdy ma swoje prawa i obowiązki. Zawiązują się nowe przyjaźnie, miłości... Kiedy Liz uświadamia sobie, że nigdy się nie zestarzeje, nie będzie mieć dzieci, jej życie wywraca się do góry nogami... Czy sobie poradzi? Na szczęście nawet w Gdzie Indziej istnieje miłość. Tylko jak wiadomo miłość nie wiąże się z samą sielanką... 

"Bądź wesoła! Łatwiej być wesołym niż smutnym. Bycie smutnym kosztuje sporo wysiłku. To okropnie wyczerpujące" str. 102

Elizabeth z początku zachowuje się jak rozkapryszony dzieciak. Ale nie ma co jej się dziwić! Jest piętnastoletnią dziewczyną, która chciała się kształcić, zakochać, w pewnym momencie założyć rodzinę. Te marzenia zostały jej odebrane jej zdaniem przez śmierć. Dziewczyna postrzega to jako koniec wszystkiego. Nie dostrzega ludzi wokół siebie, którzy chcą jej pomóc, dla których jest ważna. A tak naprawdę to dla niej dopiero początek, początek miłości, początek rozczarowań. Chyba po prostu początek prawdziwego życia... Ale żeby zacząć nowe życie, trzeba pożegnać się ze starym. Czy Liz zdobędzie się w końcu na ten krok? 

"[...] tylne siedzenie samochodu ma niewiele wspólnego z bliskością. Prawdziwa bliskość to wspólne mycie zębów." str. 169

W książce Gabrielle Zevin jak już pewno domyśliliście się pojawia się wątek miłosny. O dziwo... nie jest to miłość od pierwszego wejrzenia. I za to ta książka ma u mnie plus. Tu ta miłość jest na swój dziwny, momentami pokręcony sposób dojrzała, a przy tym nietypowa. Jest sobie dziewczyna i jest sobie chłopak, który jest starszy od niej w Gdzie Indziej o dwa lata, a na Ziemi żyje jego żona. Liz jest dla Olivera ważna, kocha ją i kocha swoją żonę. Na różne sposoby, a jednak kocha je obie. Jak w tej sytuacji odnajdzie się Liz? Przyniesie jej to więcej szczęścia czy bólu? Wiele zależy od jej własnego podejścia i uczuć. 

"Jak przekonało się wielu ludzi kochanie dwóch osób całym swoim sercem jest możliwe (choć nieszczególnie pożądane), tak jak możliwa jest tęsknota za dwoma życiami, jakby jedno nie wystarczyło do pełni szczęścia." str. 174

Nie lubię książek o tematyce śmierci. Są według mnie smutne, więc staram się nie czytać takich utworów.A jednak po tą książkę zdecydowałam się sięgnąć i tego nie żałuję. Tylko, że ta powieść jest inna. Nie ma tu typowych rozprawek na temat śmierci. To powieść, która przez śmierć jest smutna, a zarazem jest w niej ukryta pewna doza nadziei. Momentami jest aż słodka. Na przykład taki psi język... nadaje się do bajek dla dzieci, prawda? A jednak Gabrielle Zevin zgodziła się na coś takiego. Można by debatować na temat tego czy był to zabieg celowy czy nie... Wydaje mi się jednak, że autorka momentami chciała po prostu "złagodzić" tą książkę, nadawać jej weselszego wydźwięku. Zupełnie tak jakby nie mogła zdecydować się w którym kierunku ma pójść - smutnej książki o śmierci, czy wesołej o życiu po śmierci? Udało jej się wyważyć prawie dobrze te proporcje. W wyniku tego powstała książka, która jest nasiąknięta życiową mądrością w sposób niepodręcznikowy. 

"[...] nasz układ był jasny od samego początku. [...] - Ale w innym wypadku bym się z tobą ożenił, wiesz o tym? 
-Wiem [...]i świadomość tego jest prawie tak samo dobra jak ślub." str. 228

Autorka zastosowała narrację trzecioosobową. I w sumie tak naprawdę nie wiem co mam o tym myśleć. Z jednej strony jest ok, ale z drugiej... przez to wszystko staje się przewidywalne. Znamy uczucia bohaterów zanim jeszcze oni sami je przed nami odkryją. Mam wrażenie, że autorka momentami nie skupiała się na historii Liz, ale także na jej całym otoczeniu... Przez to ta książka była bez wątpienia ciekawa, a jednak... coś z tą narracją mi zgrzytało i trzeszczało. 

"[...] wierzę w to, że dobre rzeczy dzieją się nawet wtedy , gdy przytrafiają nam się rzeczy złe." str. 244

Troszkę już pomarudziłam, więc teraz się trochę pozachwycam. A jest nad czym. Bałam się, że ta książka będzie momentami aż do bólu banalna, a jednak nie. "Gdzie Indziej" to książka o szczęściu, miłości, przyjaźni, początkach i końcach. Gabriella Zevin ukazała w niej ponadczasowe wartości, które towarzyszą nam każdego dnia. Autorka miała dużo pomysłów przez co tak naprawdę każda strona tej powieści jest wyjątkowa. Wciąga niesamowicie!
Powieść o Liz należy do książek w której każdy może odnaleźć cząstkę siebie - mnie ta książka zmieniła. Na długo pozostanie w moim sercu. Dała mi nie tylko radość w momencie kiedy ją czytałam, ale także później. Książka p. Zevin urzeka swą prostotą, bawi, wzrusza i uczy... 

Moja ocena: 9/10 Wybitna!

października 20, 2013

(273) Wybacz, ale chcę się z tobą ożenić

(273) Wybacz, ale chcę się z tobą ożenić
Tytuł: Wybacz, ale chcę się z tobą ożenić
Seria: Wybacz, ale... (#2)
Autor: Federico Moccia
Wydawnictwo Muza
Stron 544
Opis Wydawcy:
Co słychać u bohaterów „Wybacz, ale będę ci mówiła skarbie”? Niki wciąż przyjaźni się z Olly, Dilettą i Ericą, ale już wkrótce Fale będą musiały stawić czoła wielkim zmianom. Próbie poddane zostaną również związki uczuciowe kolegów Alexa. Wszyscy, chociaż każdy na swój sposób, będą zmuszeni się zastanowić, czy miłość w ogóle istnieje, czy może ma rację ten, kto mówi, że nie trwa dłużej niż trzy lata? Alex, niepoprawny romantyk, postanawia zaryzykować i oświadcza się Niki. Czy ona jednak jest gotowa na tak ważny krok? I to właśnie teraz, kiedy rozpoczyna studia i poznaje tyle nowych osób, a jeden z kolegów jest nią poważnie zainteresowany…

Moja recenzja: 
Jedno z najpiękniejszych wydarzeń w życiu kobiety to bez wątpienia ślub. Biała suknia, welon, bukiet kwiatów, a obok wybranek serca – osoba z którą chcemy spędzić resztę życia, założyć rodzinę, po prostu żyć każdego dnia, budzić się i zasypiać obok. Ale ślub to też nie mało nerwów!
Niki i Alex – bohaterowie książki "Wybacz, ale będę ci mówiła skarbie" dowiedzą się o tym w drugiej części książki pt. "Wybacz, ale chcę się z tobą ożenić". Czy pomimo wielu zawirowań staną na ślubnym kobiercu?

"Wybacz, ale chcę się z tobą ożenić" to druga część przyjemnych perypetii Niki, Alexa oraz ich przyjaciół. Od pierwszej części dużo się wydarzyło. Para postanowiła być ze sobą pomimo dzielącej ich różnicy wieku -  dwudziestu lat. Liczy się dla nich to co do siebie czują – ich miłość. Postanawiają zrobić kolejny krok. A mianowicie wziąć ślub... Na początku wszystko układa się po ich myśli, ale potem jednak tracą trochę nad tym kontrolę.

Niki staje przed poważnym problemem. Walczyć o swoją bajkę, trudniejszą do zdobycia czyli o szczęśliwy związek z Alex'em, który jest od niej o 20 lat starszy czy może odpuścić i być mniej szczęśliwą w stabilniejszym i tak naprawdę bezpieczniejszym związku ze swoim równolatkiem Guido? Niki jest rozsądną dziewczyną, która daje się ponieść emocjom. Jakie podejmie decyzje i co one zmienią w jej życiu?
Alex jest coraz pewniejszy uczuć Niki choć tak naprawdę staje się coraz bardziej zazdrosny o to gdzie i z kim przebywa. Myśli, że jest już jego. Nie zauważa tego co przeżywa Niki w swoim sercu – jej rozterek uczuciowych. A kiedy w końcu to zauważy może być już za późno... Będzie walczył o swoją ukochaną czy może odpuści? A jak to będzie z ich przyjaciółmi?
Będą łzy, złość... a i miejsce na szczęście się znajdzie. Każdy z nas szuka swojej drogi do szczęścia. Ale czy zawsze wybieramy tą odpowiednią?

Przed napisaniem tej recenzji przeczytałam swoją recenzję pierwszej części tej książki z marca. I po przeczytaniu drugiej części książki nadal uważam, że Frederico Moccia pisze bardzo przyjemnym językiem. A jego książki pomimo tego, że nie są arcydziełem czyta się naprawdę z przyjemnością. Ostatnio pod recenzją filmu "Wybacz, ale będę ci mówiła skarbie" otrzymałam komentarz, że jest to naiwny film. I ten komentarz wbił mi się do głowy. Co można tu nazwać naiwnością? Chyba miłość. Miłość jest naiwna i rządzi się własnymi prawami.

Darzę szczerą sympatią bohaterów książek tego autora. Są szczerzy, prawdziwi, mają wady – nie są idealni. Wielu osobom może się wydawać, że historia miłości dwudziestolatki z czterdziestolatkiem jest naciągana. A ich szczęśliwy związek i plany na wspólną przyszłość? To też naciągane. Tylko, że w książkach nie chodzi o to czy coś takiego rzeczywiście ma miejsce we współczesnym świecie czy nie. Chodzi o to, że książka ma nam zapewnić chwilę relaksu i oderwania od rzeczywistości. A ja myślę, że ta książka pomimo tego, że nie jest lekturą wysokich lotów właśnie to zapewnia.

Narracja trzecioosobowa i tak samo jak w pierwszej części autor cały czas posługuje się czasem teraźniejszym. Jednak zdążyłam to już zaakceptować, a nawet polubiłam ten typ narracji. W końcu do wszystkiego można się przyzwyczaić. Spędziłam przy tej książce naprawdę bardzo miło czas, ale odnoszę wrażenie, że pierwsza część była lepsza. I pomimo tego, że różnica jest tak naprawdę maleńka to jednak czuję jakiś niedosyt. Po pierwszej było to "wow!", a teraz wiedziałam czego mam się spodziewać, może to dlatego?

Pomimo swej obszerności to książka którą czyta się z przyjemnością i zaciekawieniem. Idealna na wieczór, na chwilę oderwania się od codzienności. To książka w której można znaleźć odpowiedzi na niektóre pytania związane z życiem. Piękna powieść przyprawiająca o uśmiech, rumieńce na twarzy, złość i nie tylko! Mnóstwo emocji w jednej książce. Historia o miłości, która potrafi pokonywać przeciwności... A autor nie skupia się tylko na głównych bohaterach, pokazuje także osoby z ich otoczenia co czyni tą książkę jeszcze ciekawszą. Polecam!

Federico Moccia jest włoskim pisarzem i scenarzystą. Jego powieści odniosły we Włoszech niebywały sukces i zostały sfilmowane. 
Zamierzam sięgnąć po inne książki tego autora :) Przyznaję, że żałuję, że muszę już rozstać się z Alex'em, Niki oraz ich przyjaciółmi... Zapewnili mi w końcu kilka godzinek uśmiechu :)

Moja ocena: 7/10 Bardzo dobra!

Za książkę serdecznie dziękuję Księgarni Gandalf!

września 27, 2013

(272) Świat Słowa

(272) Świat Słowa
Tytuł: Świat Słowa
Autor: Tadeusz Bisewski
Wydawnictwo Biblioteka Słońca i Księżyca
Stron 156
Opis Wydawcy:
Jak powstało pismo?  
Czym jest alfabet?
Jak działa język?  
Jak rozmawiają zwierzęta?
Dlaczego litery mają takie kształty, a nie inne?
Czym jest tekst, a czym literatura? 
Kto naprawdę wymyślił druk?
Na czym polega i jak jest możliwa interpretacja?

Odpowiedzi na te i inne ciekawe pytania znajdziecie w książce pt. Świat słowa. Podczas przyjemnej lektury młody czytelnik odbędzie podróż przez kilka dziedzin wiedzy – od językoznawstwa ogólnego i historycznego, poprzez teorię tekstu, aż do elementów teorii literatury. 

Moja recenzja: 
"Świat Słowa" – powieść edukacyjna, a tak naprawdę fabularyzowany podręcznik, który może zaciekawić każdego. A więc oczywiście i mnie zaciekawił i to bardzo! Miałam moment w swoim życiu w którym pochłaniałam, a przynajmniej miałam zamiar pochłaniać wszystkie książki związane z teorią j.polskiego. Wśród stosiku książek tego typu obok np. książki p.Jana Miodka znalazło się także miejsce na "Świat Słowa" i choć ten czas szybko minął, a ja obu książek nie przeczytałam to jednak postanowiłam to nadrobić. A zaczęłam właśnie od "Świata Słowa". I choć z początku było ciężko to jednak potem jej czytanie przychodziło mi z coraz większą przyjemnością...

Rok 2024... Niedaleka przyszłość. Roboty, latające samochody? Nic z tego! Według Tadeusza Bisewskiego to czas w którym rozwija się wirtualna rzeczywistość, którą tak naprawdę stworzył tylko na potrzeby swojej książki. A jak według Was będzie wyglądało życie za 11 lat? Moim zdaniem nie będzie się różniło niczym specjalnym. I Tadeusz Bisewski chyba też tak uważa - więcej nowinek technologicznych i tyle...
Fabuła książki zaczyna się od tego, że licealistka Julia zostaje finalistką konkursu polonistycznego. Nagrodą jest udział dwóch osób w interaktywnym kursie edukacyjnym pt. "Świat Słowa". Julia postanawia wziąć udział w kursie wraz ze swoim chłopakiem, Cyprianem.
Oferta warszawskiej firmy New Life jest bardzo bogata. Dziewczyna cieszy się, że może wziąć udział w jednym z kursów. To rozrywka o której marzy coraz więcej młodych ludzi, pomimo tego, że w pewnym momencie staje się niebezpieczna. Ale przecież ja nie o tym tutaj mam się rozwodzić! Ważne jest tylko to, że firma New Life potrafi wytworzyć wirtualną rzeczywistość, przenosić w różne niesamowite miejsca i w czasie... To wszystko z pewnością uatrakcyjnia naukę, poznawanie języka. Tak – właśnie o to chodzi w tej książce. O poznawanie języka.

Nie ma tu tak naprawdę prawie żadnej fabuły po za wykładami na kursie. A te wykłady są niestety momenty trochę męczące, choć bez wątpienia ciekawe. Czasami brak w tej książce prostoty, która ułatwiała by zrozumienie wszystkiego. Do jej czytania bez wątpienia potrzeba dawki skupienia, spokoju i ciszy. Nie można jej przeczytać od deski do deski. Tak się po prostu nie da. Trzeba ją "przyjmować" w dawkach, żeby cokolwiek zrozumieć. Przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Jest to w końcu książka pokazująca prawdziwą istotę języka w świecie. Przewijają się przez nią wypowiedzi wielkich myślicieli. To jedna z tych książek, które naprawdę wzbogacają wiedzę czytelnika. 

Autor opowiada w niej poprzez ciekawych bohaterów, także historycznych o początkach języka, o tym jak porozumiewają się zwierzęta i nie tylko. Porusza podstawowe, choć czasami trudne zagadnienia związane z j.polskim. Jego teorią oraz pochodzeniem. Przeczytanie tej książki to z pewnością ciekawe i wartościowe doświadczenie. Z jej lektury można bardzo wynieść. Wiedzę o języku z trochę innej strony niż na języku polskim, a przy tym wszystkim autor starał się to przedstawić w prosty i dostępny sposób. Wydaje mi się jednak, że momentami gdzieś się gubił.
Myślałam, że będzie to lżejsza książka, a się niestety pomyliłam.

"Świat Słowa" mogę polecić osobom, które są żywo zainteresowane tematyką języka. Jest to bez wątpienia ciekawa książka, która zachwyci pasjonatów. Jednak ja nie tego po niej oczekiwałam. Była dla mnie momentami bardzo nużąca – dużo informacji, nie zawsze dobrze wyjaśnionych. A pomimo tego jest to ciekawe źródło wiedzy, którego nie potrafię ocenić w skali. Jeśli chcecie dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o języku to jest to książka dla Was, w innym wypadku... raczej ją sobie odpuście. Przyjemny sposób na poznawanie tajemnic języka.
Wirtualna rzeczywistość może bywać niebezpieczna... Pamiętajcie o tym! ;)

Moja ocena: brak. 
Za możliwość przeczytania tej książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Ekwita!


września 15, 2013

(271) Olśnienie

(271) Olśnienie
Tytuł: Olśnienie
Seria: Olśnienie (#1)
Autor: Aimee Agresti
Wydawnictwo Remi
Stron 496
Opis Wydawcy:
Czułam na sobie jego wzrok, ciężki i roztargniony. Zbliżył się do mnie i poczułam przyjemny aromat cedru. Jego głos brzmiał łagodnie.
- Pomyśl, Haven, możesz dokonać wielkich rzeczy.
- Chyba nie do końca rozumiem, czego ode mnie chcesz.
Pochylił się, a jego oddech sprawił, że po skórze przebiegł mi dreszcz, a blizny obudziły się z uśpienia i zaczęły piec.
- Chcę twojej duszy – wyszeptał. – Proszę, oddaj mi swoją duszę.

Grzeczna licealistka Haven odbywa staż w ekskluzywnym hotelu w Chicago. Poznaje tam Luciana mężczyznę ze snów, i zakochuje się nim. Dostrzega jednak, ze piękni ludzie z hotelu, nie są tacy, jakimi chcieliby się wydawać. Co więcej, mają straszliwy plan i trudnią się kupowaniem dusz. Kto wygra w walce o duszę Haven? Trochę Portret Doriana Gray’a, trochę Diabeł ubiera się u Prady.

Moja recenzja:

"Olśnienie" – kolejna książka paranormal romance jakich wiele. Tak właśnie myślałam o tej książce. A jednak pomimo tego od początku mnie niezwykle intrygowała. Okładka, tytuł, opis... To wszystko mnie do niej przyciągało, a jednak zwlekałam z momentem kiedy po nią sięgnę. W końcu to nastąpiło i muszę przyznać, że ta książka pod wieloma względami mnie zaskoczyła. Jeszcze ta wzmianka w opisie o "Portrecie Doriana Gray'a" i książce "Diabeł ubiera się u Prady". Coś tam słyszałam o tych książkach, ale nie czytałam. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Kompletny mętlik w głowie!

Fabuła zaskakująca... Nie ma tu nieziemsko przystojnego chłopaka, który zaczyna chodzić do zwykłego liceum i tam zakochuje się w najmniej / najbardziej popularnej dziewczynie w szkole. Co więcej ten nieziemsko przystojny chłopak nie pojawia się także w lesie / na drodze / w domu itp...
To już było intrygujące! W dziele p. Aimee Agresti ten nieziemsko przystojny chłopak pojawia się w życiu głównej bohaterki w zupełnie innych okolicznościach... Jest jej szefem.

Prymuska Haven otrzymuje propozycję odbycia stażu w najbardziej ekskluzywnym hotelu w Chigago. Oczywiście zgadza się i razem z dwójką znajomych ze szkoły zamieszkuje w hotelu. Tam poznaje Luciana. Mężczyzna od razu wpada jej w oko. Dziewczyna jednak myśli, że w otoczeniu tak pięknych ludzi, którzy pracują w hotelu i w obliczu jej szefowej mężczyzna nawet na nią nie spojrzy. A jednak pozory mogą mylić... Sprawy zaczynają się komplikować. Wiadomości od nieznanego nadawcy, kolejne tajemnice i niebezpieczeństwa. I pytanie: "O co w tym wszystkim chodzi?" Gra toczy się o dusze kolejnych osób... Czy Haven zdoła powstrzymać Zło?
Dziewczyna wraz ze swoimi przyjaciółmi – Lance'm i Dante'm musi stawić czoła wielu niebezpieczeństwom. Staje się coraz odważniejsza, a jednak pomimo tego ma łagodne serce. Nawet dla Aurelii – swojej szefowej. Serce grzecznej uczennicy niejeden raz zabije dla przystojnego, a za razem niebezpiecznego Luciana. Wygra rozum czy serce?

Bohaterowie są barwni i dobrze zarysowani. Różnią się przez co tworzą w książce spójną całość Autorka cały czas mieszała, a jednak to wszystko łączyło się w całość. Niepokój, tajemnice... Czytałam tą książkę z zaangażowaniem. Ciekawa – taka właśnie jest ta książka.
"Olśnienie" to książka w której zwrot akcji goni następny. Napisanym bardzo przyjemnym, lekkim językiem dzięki czemu jej czytanie staje się przyjemnością. Z początku mnie tylko zaciekawiła, ale każda kolejna strona dostarczała mi coraz więcej wrażeń. Narracja pierwszoosobowa oczami Haven. Wątek miłości jest ciekawy, lecz tak naprawdę moim zdaniem trochę sztuczny. Jest to według mnie najsłabszy punkt tej książki. Może w następnym częściach będzie z nim lepiej...

Nie żałuję, że przeczytałam tą książkę. Wciągnęła mnie do swojego świata, a jej czytanie sprawiło mi przyjemność. Różni się zdecydowanie od innych książek paranormal romance. Jest przemyślana, dobrze opracowana. Skusicie się? ;)

Moja ocena: 7/10 Bardzo dobra!

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Remi!

września 01, 2013

(270) Wybór Marty

(270) Wybór Marty
Tytuł: Wybór Marty
Autor: Lidia Witek
Wydawnictwo Promic
Stron 590
Opis Wydawcy: 
Nowe wydanie bestsellerowej powieści polskiej autorki Lidii Witek! Oparta na faktach, wciągająca i sprawnie napisana powieść obyczajowa, której bohaterką jest Marta - młoda, wykształcona i ambitna pani architekt. Wydaje się, że jej przyszłość jest starannie zaplanowana. Jednak wszystko nieoczekiwanie zmienia się, gdy Marta – wbrew własnemu sercu i ambicjom – postanawia pomóc swojej kuzynce. Jak się później okazuje, właśnie ta decyzja nadała jej życiu sens.
"To osobliwa powieść. Jest w niej wszystko, co sprawia, iż w żyłach szybciej pulsuje krew. Napotykamy heroizm i małoduszność, poświęcenie i egoizm, miłość prawdziwą i fatalne zauroczenie. Odpowiedzialność i niedojrzałość. Jednym słowem samo życie, którego nie sposób odłożyć czy zostawić na później." Krzysztof R. Jaśkiewicz, "Notes Wydawniczy"

Moja recenzja: 
Nasze życie się zmienia. Każdego dnia budzimy się inni i każdego dnia czekają na nas nowe wyzwania. Zasypiamy z nadzieją na lepsze jutro. Ale czasami nasze życie zmienia się o 180 stopni. Zmieniają się wtedy nasze priorytety, my się zmieniamy i zmienia się nasze spojrzenie na świat, jego pojmowanie.

To życie pisze naszą historię, a jednak to nasze decyzje mają na nią wpływ. Nasze wybory to czasami początki zupełnie nowego życia. Tytułowa bohaterka - Marta. Jeden jej wybór zmienił całe jej życie, obrócił je o 180 stopni. A kolejne wybory... wiele razy przysparzały jej problemów, a pomimo tego cały czas szła przed siebie. Niestety nie zawsze z wysoko podniesioną głową...

Dojrzała, stateczna, ambitna kobieta. Taką właśnie kobietą jest Marta. Pewnego dnia do jej drzwi puka jej kuzynka. Wpuściła ją do środka swojego mieszkania, wtedy jeszcze nie wiedziała, że wpuszcza ją tak naprawdę do całego swojego życia. Postanawia jej pomóc - to wywraca jej życie do góry nogami. Zmieniają się jej priorytety, a ona sama zdaje się zupełnie inną kobietą. Lepszą, bogatszą o doznania, uczucia. Mądrzejsza o każdy nowy przeżyty dzień.

Kuzynka Marty zaszła w ciążę i nie wie co ma w tej sytuacji zrobić. Postanawia urodzić to dziecko. Marta postanowiła je zaadoptować i w ten sposób stała się mamą - najważniejszą osobą w życiu Patryka Wojciecha. Sprawy komplikują się jednak z roku na rok. Patryk dorasta, zaczyna być ciekawy świata. Wyjeżdża na wakacje, za granicę... A to wszystko powoduje, że pani Architekt ma wrażenie, że traci swoje dziecko. Czy je odzyska? A może utraci na zawsze?

Książka "Wybór Marty" to powieść przeplatana retrospekcjami z czasów wojny. Akcja rozgrywa się w latach sześćdziesiątych w Warszawie. Główna bohaterka przypomina sobie swoją ciocię Adelę, która kiedyś podobnie jak ona teraz Wojtkiem zajęła się małym Stefkiem. Historia Adeli i małego Stefka zakończyła szczęściem dla jednej strony, a żalem dla drugiej... Czyżby w życiu Marty sytuacja miała się powtórzyć? W końcu jak wiadomo historia lubi zataczać koło.

Postać Marty momentami bardzo mnie irytowała. Była czasami taka nieczuła, oschła, wszystko było jej obojętnie. Pomimo tego pod koniec poczułam do niej sympatię. Za to, że najważniejsze było dla niej szczęście dziecka, która wychowała. Nie była egoistką - nie myślała tylko o sobie. Najważniejsze było dla niej szczęście innych ludzi, pomimo towarzyszącemu temu bólowi. Była dorosła, dojrzała i otwarta dla innych, a z drugiej strony jednak zamknięta w sobie. Gotowa poświęcić bardzo wiele dla szczęścia innych. A czy Ty drogi czytelniku potrafiłbyś tak postąpić? Reszta postaci jest drętwa, każda jest z jakiegoś powodu niezadowolona. A przecież życie ma swoje złe i dobre strony.

"Wybór Marty" to bardzo mądra, życiowa książka. Z początku jej czytanie sprawiło mi trochę trudności, nużyło mnie. A jednak potem historia Marty szczerze mnie zaciekawiła. Skłoniła do refleksji na temat swojego własnego życia i swoich priorytetów. A przy tym wszystkim jej czytanie sprawiło mi przyjemność i oderwało mnie od codzienności. Naprawdę bardzo przyjemna historia oparta na faktach. Bez rewelacji, ale bardzo dojrzała i wartościowa.

Moja ocena: 7-/10 Bardzo dobry z minusem!

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Promic!

lipca 31, 2013

(269) Liebster Blog Award po raz II

(269) Liebster Blog Award po raz II
,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów  więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”
Tym razem zajmę się nominacją z bloga:   http://pomiedzyzycieaksiazkami.blogspot.com :)

Pytania: 
1. Jaką książkę najbardziej lubisz?
Długo myślałam nad odpowiedzią na to pytanie... Jest wiele książek, które uwielbiam. Ale to największą sympatią darzę jednak serię "Ania z Zielonego Wzgórze". Powód tego jest prosty. Ania pomimo wszystkich przeciwności losu każdego dnia marzy, a co więcej wierzy w to, że jeszcze wszystko w jej życiu może odmienić się na lepsze. Wspaniałe. Podziwiam Anię za jej tok myślenia, za jej wiarę w lepsze jutro. 
2.Jak osiągnęłaś/łeś swój sukces w prowadzeniu bloga?
O tu odpowiedź jest bardzo prosta: Wydaje mi się, że nie odniosłam jeszcze żadnego wielkiego sukcesu. Fakt - zdobyłam garstkę czytelników. Jestem z tego baaardzo, ale to bardzo dumna. Wytrwałość to moim zdaniem najważniejszy czynnik w prowadzeniu bloga. 
3. Czego najbardziej się wstydzisz?
Wstydzę się niektórych swoich zachowań, swojego braku odwagi w mówieniu o tym czego się chce, o tym co potrafię. Gdyby nie to niektóre sprawy byłyby o wiele łatwiejsze. 
4.Ulubiona piosenka?
A tu bardzo prosta odpowiedź: "For you" Tracy Chapman, "Nie liczę godzin i lat" i "Don't give up", "Lasciatemi cantare" Mogę ich słuchać bez końca. 
5. Czego się najbardziej boisz?
Śmierci osób, które są bliskie mojemu sercu. 
6. Wymarzone wakacje?
Moje wymarzone wakacje to czas spędzony... na wsi. W otoczeniu pięknych krajobrazów, najlepiej nad jeziorem. Spokój i cisza. Z daleka od problemów.
7. Najbardziej radosne wspomnienie?
Nie wiem. Mam baaardzo dużo radosnych wspomnień, a to naj... niech zostanie moją słodką tajemnicą ;)
8. Jakie postanowienia na nowy rok szkolny?
Uczyć się, więcej się uczyć i lepiej rozplanować swój czas. 
9. Wymarzony dom?
Mały biały domek z biblioteką, z małym ogródkiem najlepiej na wsi blisko miasta w pobliżu jeziora. Ale mam wymagania... 
10.Ulubiony owoc?
Arbuz i czereśnie.
11. Jakie zwierzę najbardziej podziwiasz?
Nie zastanawiałam się nigdy nad tym. Chyba jeszcze nie dojrzałam do tego, żeby podziwiać zwierzęta : D

lipca 30, 2013

(268) Syrena

(268) Syrena
Tytuł: Syrena
Trylogia Syreny (#1)
Autor: Tricia Rayburn
Wydawnictwo Dolnośląskie
Stron 360
Opis Wydawcy:
Dla Vanessy i Justine Sands miały to być zwyczajne wakacje w miasteczku Winter Harbor. Jednak któregoś dnia, po burzliwej kłótni, Justine udaje się nad urwisko, by poskakać do wody, a nazajutrz fale wyrzucają jej ciało na brzeg, Vanessa nie ma wątpliwości, że to coś więcej niż nieszczęśliwy wypadek. Wkrótce następuje seria tragicznych zdarzeń - przerażeni mieszkańcy nadmorskiego miasteczka znajdują na plaży ciała mężczyzn z twarzami zastygłymi w szerokim uśmiechu… Czy to, co odkryje Vanessa, może oznaczać koniec jej wakacyjnej miłości, a nawet życia, jakie dotąd wiodła?


Moja recenzja:
Syreny... według "Katalogu stworzeń fantastycznych" - "Stwory morskie obdarzone ogromną siłą uwodzenia; półkobiety i półryby. Swym urzekającym głosem doprowadzają do szaleństwa marynarzy, którzy podobno nawet skaczą za burtę, by znaleźć się u ich boku".* Tytuł książki "Syrena" z jednej strony zachęcił mnie do przeczytania tej książki, a z drugiej zniechęcił. W końcu tytuł jest bardzo przewidywalny. O czym więc jest ta książka? Oczywiście o syrenach. Zagadką jednak jak na razie nadal pozostaje dla Was to w jakim aspekcie zostały przedstawione w dziele p.Tricii Rayburn. 

Wakacje to czas wyjazdów, przygód, miłosnych historii, ale także czas... tragedii. Rodzina Vanessy wyjechała na wakacje jak co roku do miejscowości Winter Harbor. Chcieliodpocząć od zgiełku miasta, spotkać się ze starymi znajomymi. Jednak te wakacje zaczęły się inaczej. Nagle całą miejscowość obiegła wiadomość o tragicznej śmierci nastolatki. Siostra Vanessy - Justine pojawiła się nagle na okładkach wszystkich gazet. Zginęła w odmętach wody prawdopodobnie popełniając samobójstwo. Ale czy na pewno? A może ktoś jej w tym pomógł? Dziewczyna postanawiła rozwikłać zagadkę śmierci swojej siostry.

Główna bohaterka była cichą, nieśmiałą dziewczyną. Jej siostra była jej zupełnym przeciwieństwem. Przechodziła na ulicy, a wszyscy się za nią oglądali. Ale czy na pewno tak było? Może prawda jest zupełnie inna? Gra pozorów? Kiedy Justine zginęła nikt nie mógł w to uwierzyć. Szczególnie Vanessa. Postanawiła pomimo wszystkich swoich obaw wrócić do Winter Harbor i dowiedzieć się co tak naprawdę się wydarzyło. Dlaczego? Bo siostra była najważniejszą osobą w jej życiu, bo ją kochała, bo była jej najlepszą przyjaciółką, bo przy niej czuła się bezpieczna - potrzebna, bo w niej miała zawsze oparcie. Tracąc siostrę straciła cząstkę siebie.

"Najlepszy sposób na opanowanie lęku przed ciemnością to udawać, że jest naprawdę jasno"

Dla Vanessy te wakacje miały być inne niż wszystkie poprzednie. Wakacyjna miłość - to nie były jej jedyne problemy. Musiała rozwikłać zagadkę. Zaczynała jako zwykła dziewczyna, a kończyła jako... osoba o wiele doroślejsza, rozsądniejsza, ambitniejsza, pewniejsza siebie.
Zaczęła inaczej patrzeć na świat - zmieniła się, a otoczenia wraz z nią. A może to właśnie otoczenie i sytuacja w jakiej się znalazła tak naprawdę ją zmieniło?

Główną bohaterkę zaczęłam darzyć sympatią. Jest taka "normalna", "zwykła" - nie wybrzydza, nie wymyśla, nie sprawia kłopotów. Jest poukładana, spokojna, cicha, nieśmiała. W sumie jak każda bohaterka książki paranormal romance... Ale ja ku swojemu własnemu zaskoczeniu nie zaliczam pod prawie żadnym względem "Syreny" do tej kategorii. Pojawia się wątek kryminalny, ale dużo tu także miłości. Ciekawa, a przy tym prosta - taka jest właśnie ta książka. I choć wątek "kryminalny" przeważa to jednak ten wątek miłosny jest ciepły, spokojny, party na zaufaniu.

Czytałam na temat tej książki mnóstwo pozytywnych opinii, a pomimo tego cały czas coś mnie zatrzymywało przed jej lekturą. Może ta syrena w tytule mnie odstraszała? Z pewnością. Bałam się, że ta książka będzie do bólu przewidywalna. Jednak pomimo tego, że momentami była troszkę przewidywalna to jednak spędziłam przy niej bardzo miło czas. To taka książka po którą kiedy już raz sięgniesz to potem trudno ją choć na chwilę odłożyć na bok.

Klimat powieści jest mroczny i tajemniczy. A syreny (które oczywiście występują w tej książce) są zupełnie inne. Takie ludzkie, a przy tym jednak takie nieziemskie - odległe. Autorce udało się nie zrobić z tej książki komedii - i bardzo dobrze! Bardzo łatwo było mi utożsamić się z główną bohaterką, po części także przez narrację pierwszoosobową i prosty, lecz ciekawy język autorki.

Tricia Rayburn stworzyła bez wątpienia ciekawą, wielowątkową powieść. Nie idzie po najprostszej linii oporu, a wręcz na odwrót. Kombinuje, miesza, a jednak pomimo tego w tym wszystkim jest porządek. Przez co "Syrena" staje się lekturą wartościową, ciekawą, momentami nawet pouczającą. Przyznaję, że bardzo mnie zaskoczyła. Nie oczekiwałam po niej tak dojrzałej książki. Jak widać pozory mylą. "Syrena" to idealna książka na wakacje. Dla chwili odprężenia, zapomnienia, po prostu dla mile spędzonego czasu. Największa szansa, że spodoba się młodzieży. Polecam Wam ją serdecznie! To nie jest kolejny pusty "paranormal romance".

Okładka we mnie osobiście budzi lekki niepokój ;)


Moja ocena: 7+/10 Bardzo dobra z plusikiem!

Za książkę serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat!


*Cytat pochodzi z książki "Katalog stworzeń fantastycznych" str. 96 wyd. Papilon 2007 r.
*Cytat pochodzi z książki "Syrena" Tricia Rayburn wyd. Dolnośląskie 2010 r.

lipca 25, 2013

(267) Liebster Blog Award

(267) Liebster Blog Award
,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów  więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

No tak... zostałam nominowana już po raz kolejny, ale dopiero teraz postanowiłam wziąć udział w tej zabawie, dlatego odpowiem tylko na pytania w ramach przedostatniej nominacji, ale te poprzednie też nadrobię ;) 

Blog, który mnie nominował: 

Pytania "Magicznych półek": 
1.Dlaczego prowadzisz bloga? W jakich okolicznościach powstał? 
Po raz pierwszy ktoś postawił mi takie pytanie... Prowadzę bloga, ponieważ to pozwala przelać mi swoje myśli na "papier". Po lekturze niektórych książek w mojej głowie huczy mnóstwo sprzecznych myśli - dzięki temu, że go prowadzę mogę dotrzeć do odbiorców i pokazać im cząstkę swojego spojrzenia na świat. W recenzjach bardzo często zawieram cząstkę swojego doświadczenia nie tylko czytelniczego. Mogę poznać wielu ciekawych ludzi, rozwijać się. Po prostu to lubię. Nie, nie lubię. Ja to uwielbiam!
Powstał w bardzo zwyczajnych okolicznościach... Szukałam kiedyś informacji na temat książki "Żelazny król". W ten sposób trafiłam na blogi z recenzjami książek i po prostu je pokochałam :))
Jakiś czas później sama postanowiłam założyć takiego bloga. 

2.Czego nauczyło cię prowadzenie bloga? 
Prowadzenie bloga nauczyło mnie cierpliwości, konsekwencji, wytrwałości... Bywały gorsze momenty, ale nauczyłam się, że pomimo tego muszę się podnosić i czułam, że muszę (chcę) ciągnąć to dalej. Choć czasami było bardzo trudno! I jeszcze te momenty, kiedy Blogger wariował - recenzje znikały, było trzeba pisać od nowa. Ale dałam radę i zamierzam dawać nadal!

3.Jakie są Twoje marzenia? Co robisz, żeby je spełniać? 
Chciałabym związać swoją przyszłość z j.polskim, ew. j.niemieckim, psychologią... Jednak chyba najbardziej z historią sztuki. Hm... na j.polskim dzielnie uczę się jak unikać powtórzeń (niestety rzadko mi to wychodzi). Na j.niemieckim po prostu się uczę. A psychologia? Dużo myślę, staram się rozmawiać z ludźmi. Historia sztuki... po prostu mnie to interesuje. No i oczywiście chciałabym mieć pokój w którym byłyby same książki, kominek, a przy nim wielki fotel. Może to marzenie kiedyś się spełni? Jeśli zdobędę dobre wykształcenie to to marzenie na pewno będzie realniejsze :)

4.Jakie były Twoje marzenia w dzieciństwie? Spełniły się? 
Nie pamiętam zbyt dobrze swoich marzeń z dzieciństwa. Pamiętam tylko trzy... 
1) Chciałam mieszkać w małym białym domku z ogródkiem. Nie spełniło się, ale przecież jeszcze wszystko przede mną, prawda? :) 
2) Chciałam być strażakiem. Też się może kiedyś spełnić, ale obecnie nie planuję kariery strażaka i raczej ją sobie odpuszczę. 
3) Chciałam być lekarzem. Naoglądałam się "Na dobre i na złe" jak byłam dzieckiem i stąd takie marzenie. Przyznaję, że ono nadal jest gdzieś tam we mnie, ale przeraża mnie to, że byłabym odpowiedzialna za kogoś życie. Mam jeszcze czas na obranie drogi życiowej, więc wszystko może się jeszcze zmienić. 

5. Jak wyobrażasz sobie siebie za 10 lat? 
Za 10 lat będę miała 24 lata. Mogę mieć już męża, dzieci, pewnie będę już po studiach. Nie wiem. Ta przyszłość może tak różnić się od "dzisiaj"... Chyba nie mam aż tak bogatej wyobraźni :) Może będę psychologiem, germanistką? Nie wiem. Przekonam się za dziesięć lat. 

6. Opisz najlepszy i najgorszy dzień w Twoim życiu. 
Nie wiem. Dużo było i tych szczęśliwych i tych smutnych dni w moim życiu. Nie potrafię wybrać tych skrajnych. Wydaje mi się, że to i tak z dnia na dzień może ulec zmianie. W końcu z dnia na dzień się zmieniamy i z dnia na dzień zmieniają się nasze priorytety. 

7. Kto lub co jest Twoją inspiracją? 
Szczerze mówiąc nie mam takiej konkretnej osoby, rzeczy. Istnieją osoby, które napędzają mnie do działania. Ale to zależy od konkretnej sytuacji. W końcu jedna osoba nie może wszystkiemu zaradzić. 

8. Jakie jest Twoje życiowe motto? 
Jutro też jest dzień :))

9. Jakie są Twoje największe wady i zalety? 
Wady to na pewno ośli upór. Momentami bywam wredna, kłótliwa, jestem bałaganiarą - ale tylko czasami :)) A do tego wszystkiego czasami za dużo na siebie biorę i nie wychodzi z tego potem nic dobrego. Zalety... Jestem otwarta na ludzi i nigdy nikogo nie przekreślam, potrafię nie wszystko, ale dużo wybaczyć ludziom, a do tego staram się pomóc i wysłuchać. Nie zawsze wychodzi, ale się staram. 

10. Czego się najbardziej boisz? 
Śmierci osób, które są mi bliskie. 

11. Co chciał(a)byś zmienić w sobie i w swoim życiu? 
Chciałabym potrafić mówić o tym czego chcę i czego potrzebuję. I chciałabym być odważniejsza, chciałabym nie wstydzić się samej siebie. Chciałabym, żeby moje życie było choć troszkę łatwiejsze - ale patrzę z nadzieją w przyszłość :)

Blogi, które nominuję ... no właśnie z tym mam problem... Jest wiele wspaniałych blogów na których blogerzy wykonują "dobrą robotę". Nie potrafię wybrać 11 blogów, czułabym się nie fair wobec siebie samej. Dlatego ich nie wybiorę. I tak większość blogów już kiedyś dostała taką nominację. Wybrać 11 najgorszych blogów - to by było o wiele łatwiejsze. 

Pozdrawiam!

lipca 21, 2013

(266) Wzór na szczęście

(266) Wzór na szczęście
Tytuł: Wzór na szczęście
Autor: ks. Wacław Grądalski
Wydawnictwo M
Stron 86
Opis Wydawcy:
"Wzór na szczęście" to pełna prostoty książka o tym, co najważniejsze dla chrześcijanina: o oczekiwaniu i tęsknocie za Bogiem, o zaufaniu Jezusowi w trudnych sytuacjach, o miłości i służbie innym, o powstawaniu z upadków, o powrocie do Miłosierdzia Bożego, o tajemnicy wieczności i doczesności, o ludzkiej wolności, którą Pan Bóg szanuje. Autor przywołuje wiele przykładów z życia, które obrazują wagę podstawowych prawd kształtujących życie człowieka wierzącego.

Moja opinia: 
Szczęście... Czym tak naprawdę w dzisiejszych czasach jest dla ludzi szczęście? Dobrze płatna praca, a więc pieniądze? Zdrowie? A może miłość? Szczęście jest ulotne. Raz jest, a raz go nie ma. Czterolistne koniczyny... Wierzycie w to, że mogą przynieść szczęście? Jeśli wierzycie w to, to znaczy, że wierzycie w szczęście. A jeśli nie? To znak, że przestaliście w nie wierzyć. Chcielibyście poznać wzór na szczęście? Ja bardzo! Dlatego sięgnęłam po książkę o intrygującym tytule "Wzór na szczęście". Czy było warto? Myślę, że tak. 

"Szczęście jest rzeczą straszliwą. Kto go szuka, nie przestaje spotykać cierpień" Gustave Flaubert 

Szczęście jest coraz częściej tematem piosenek, a teraz także książek. Ludzie zaczynają gonić za swoim szczęściem, a przestali czekać, aż ono samo przyjdzie. Przez to spotykają ich zawody, cierpienia, brak pewności siebie, depresja. Oczekują więcej niż mogą dostać od losu. A jak cieszyć się każdym dniem życiem, każdym promykiem słońca, uśmiechem, każdą chwilą spędzoną wśród ludźmi? W końcu każdy z nas chce być szczęśliwy. Jednak powinnyśmy wszystko przyjmować z otwartością ducha i z radością - wtedy wszystko teoretycznie stanie się łatwiejsze. 

"Szczęśliwy jest ten, kto umie wykorzystać sytuację" Johann Wolfgang von Goethe 

Ks. Wacław Grądalski próbuje pokazać w swojej książce, że każda chwila naszego życia jest ważna, ponieważ Bóg nas kocha. Ale nie tylko o Boga się tu rozchodzi. Ważne jest to, żeby odnajdywać szczęście nawet w najprostszych sprawach. W życzliwości okazanej nam przez ludzi i w innych mniejszych kwestiach, które tak naprawdę mogą okazać się dla nas sprawą fundamentalną w naszej drodze do samozadowolenia i pełni szczęścia. 

"Szczęście jest zdrowe dla ciała, ale to troska rozwija siły ducha" Marcel Proust 

Ktoś kiedyś powiedział, że jeśli ktoś nigdy nie cierpiał to tak naprawdę nigdy nie może być szczęśliwy. Osoba, która ma milion złotych na koncie będzie pragnęła być posiadaczką dwóch milionów. A jakaś biedna osoba, która nie ma co jeść... jej do szczęścia wystarczy posiadanie dwóch złotych. Bo takie właśnie jest szczęście - dla każdego jest czymś innym i dla każdego przychodzi w innej postaci. Czasami dopiero po latach możemy zrozumieć na czym polegało nasze szczęście. 

"Szczęśliwe znalezienie dobrej książki może zmienić przyszłość duszy" Marcel Proust

Książka "Wzór na szczęście" to krótka książka o tym jak odnajdywać szczęście w każdej chwili naszego życia i co zrobić, żeby jego osiągnięcie stało się dla nas łatwiejsze. Na jakich fundamentach powinno zostać ono zbudowane. Autor na podstawie krótkich historii z życia wziętych przedstawia czytelnikom prawdziwą istotę szczęścia i pokazuje co jest w życiu najważniejsze. Zaufanie, oddanie i nie tylko - to wszystko to klucze do szczęścia. Ale czy zdecydujemy się po nie sięgnąć... - to zależy tylko od nas. 

Bardzo ciekawie, łatwo w odbiorze napisana, podnosząca na duchu książka - takie jest właśnie to dzieło. Krótkie, a jednak wartościowe. Nieskomplikowane. Miło spędziłam czas przy czytaniu tej książki. Bardzo prosty język, a autor próbuje spojrzeć na sprawę szczęścia z kilku stron. Nie skupia się jedynie na tym co on wie, próbuje wczuć się w sytuację ludzi, którzy mogą być w o wiele trudniejszej sytuacji od niego. Nie jest idealny i tego nie ukrywa. Stara się jednak pokazać jak trafić na to prawdziwe szczęście, a przede wszystkim jak zacząć doceniać i czerpać radość z tego co już się posiada. 

"Wzór na szczęście" to lekka książka, którą pragnę polecić każdej osobie, która znalazła się na życiowym zakręcie i poszukuje swojego szczęścia. Także tym, którzy boją się, że mogą się na nim znaleźć. Aby wytrwali na prostej drodze. To w końcu książka przy której można odpocząć i się zrelaksować, a także książka do której się wraca. W końcu nie pieniądze są kluczem do szczęścia, ale to jacy my jesteśmy i jak my patrzymy na nasze życie. A ta książka próbuje zwrócić na to uwagę czytelnika. I w dodatku zwraca! Polecam!

Okładka jest według mnie dość sugestywna - podoba mi się. 

Moja ocena: 7/10 Bardzo dobra!

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu M!

lipca 20, 2013

(265) Stosik 3/2013

(265) Stosik 3/2013
Jak dotąd stosiki to były nowości, które do mnie przywędrowały przez ostatni czas. Teraz będzie inaczej... Od teraz stosiki będą składały się z książek, które zamierzam przeczytać, a następnie zrecenzować oraz z książek, które przeczytałam, a których jeszcze nie zrecenzowałam. Krótko mówiąc stosiki będą to zapowiedzi recenzji, które pojawią się w najbliższym czasie na blogu :) 


Od góry: 
1.Nie mów nikomu Harlan Coben
2.Koniec człowieczeństwa C.S.Levis
3.Wzór na szczęście ks.Wacław Grądalski
4.Fundacja dobrego diabła Agnieszka Wiszniewska - Matyszkiel
5.Klub Huragan i zaginione kartki Jari Makippa
6.Dziewczynki ze Świata Maskotek Anja Snellman
7.Tao Kubusia Puchatka Benjamin Hoff
8.O sztuce miłości Erich Fromm
9.Świat słowa Tadeusz Bisewski
10.Głębia Tricia Rayburn
11.Syrena Tricia Rayburn
12.Dziennik Mai Isabel Allende
13.Rico, Oskar i złamanie serce Andreas Steinhofel
14.Rico, Oskar i głębocienie Andreas Steinhofel 
15.Wybór Marty Lidia Witek
16.Olśnienie Aimef Agresti

I to by było na tyle :) Większość pozycji jest już przeczytana, a niektóre po części... 
Pozdrawiam!

lipca 19, 2013

(264) Mój uwodziciel

(264) Mój uwodziciel
Tytuł: Mój uwodziciel
Seria wydawnicza: Ty i Ja = <3
Autor: Michel Amelin
Wydawnictwo Zielona Sowa
Stron 92
Opis Wydawcy:
Bruce jest prawdziwym sercołamaczem, szaleją za nim wszystkie dziewczyny. Sara świata poza nim nie widzi. Podąża za nim nawet podczas wakacji, gdy wyjeżdża do Bretanii! A jednak, kiedy Bruce raczy wreszcie ją zauważyć, Sara nie czuje się już tak poruszona... Odruchy serca są nieprzewidywalne, a Werner, spotkany na skałach, zachwiał pewność Sary...

Moja opinia: 
Lekka, odprężająca lektura - tego było mi trzeba. Sięgnęłam więc po króciutką książeczkę pt.: "Mój uwodziciel". Oczekiwałam fajnej, przyjemnej historyjki, która pomimo wszystko miałaby jakiś sens, a otrzymałam... nie wiem co. Na pewno nic dobrego. Zawiodłam się. Bardzo się zawiodłam. W końcu przy czytaniu opowieści o zakochaniu powinno chyba bić szybciej serce, a tu nic. Przeczytałam tą książkę już jakiś czas temu. Może miałam cichą nadzieję, że po jakimś czasie moja opinia ulegnie zmianie na lepsze? Nic z tego! W końcu co można powiedzieć o książce, którą się maglowało i maglowało, a i tak końca nie było widać... Tym bardziej, że ma tylko (w tym przypadku aż) 92 strony. 

Oj, to zakochanie. 

Sara ma 14 lat i jest zabójczo zakochana w starszym bracie swojej przyjaciółki. Cały problem w tym, że on zmienia dziewczyny jak rękawiczki, a na biedną Sarę nawet nie chce spojrzeć. Jedna ich rozmowa jednak wszystko zmienia, ale niestety dla Bruce'a jest już wtedy za późno. Już ktoś inny skradł serce ślicznej dziewczynie. Czy chłopak będzie potrafił pogodzić się z jej wyborem, a może zwycięży pierwsza miłość? Czas pokaże. 

Jeden plus zamieniony w kolejny minus... 

I w sumie mogłoby się wydawać, że ta niepozorna książeczka może być przez cały czas ciekawą i zajmującą lekturą, jednak pozory niestety mylą. Ciekawy wątek przewijający się przez książkę to próba zaakceptowania tego, że mama Sary pomimo śmierci jej ojca po dwóch latach może ponownie się z kimś związać. Dziewczynie bez wątpienia było trudno to zrozumieć, a jednak to było płytkie... "Może, nie może, może, nie może" - Sara co chwilę zmieniała zdanie i to było sztuczne.

O co chodzi?!

I te całe zawirowania miłosne... Chciałabym tak napisać, ale nie mogę. Bo tu nie ma żadnych zawirowań miłosnych. Tu są dwa spotkania z chłopakiem, a potem koniec książki. Nasuwa mi się więc pytanie: "O co tak naprawdę w niej chodziło?!". Nie wiem. I nie zamierzam jej czytać po raz kolejny. Może wtedy odnalazłabym w niej jakiś większy sens? Jednak jak na razie to dla mnie kompletna czytelnicza porażka! Nie wiem dlaczego. W końcu zapowiadało się ciekawie. No właśnie - zapowiadało się ciekawie, a okazało się... już niestety niezbyt ciekawie.

Porażka czy sukces?

"Mój uwodziciel" to moja największa czytelnicza porażka w tym roku. Zawiodłam się. Powtarzam się wiem, ale dawno nie byłam tak negatywnie zszokowana żadną książką. Smutno. To książka, która mnie nie wciągnęła ani jej czytanie nie było dla mnie rozluźnieniem, a więc przeciwnie. Szkoda. Pomysł był fajny, ale chyba po drodze coś po prostu nie wyszło. 
Na razie (na bardzo długo!) odpuszczę sobie tą serię. Jeśli przeczytacie to tylko i wyłącznie na własną odpowiedzialność ;) 

Okładka... - pomińmy milczeniem. 

Moja ocena: 2/10 Bardzo słaba!