Seria: Ania z Zielonego Wzgórza (#1)
Autor: Lucy Maud Montgomery
Wydawnictwo Literackie
Stron 408
Opis Wydawnictwa:
Gdy Maryla i Mateusz Cuthbertowie decydują się przygarnąć chłopca z sierocińca, nie mają pojęcia, że od tej pory ich życie wypełnią niespodzianki. Zaczyna się od tego, że na Zielone Wzgórze w Avonlea przybywa nie chłopiec, lecz jedenastoletnia rudowłosa dziewczynka. Ania to osóbka o nieprzeciętnym temperamencie i wybujałej fantazji. Jej obecność wywróci życie mieszkańców Avonlea do góry nogami, a Zielone Wzgórze nigdy nie będzie takie jak dawniej.
Moja recenzja:
"Ania z Zielonego Wzgórza" to już klasyka literatury dziecięcej. Od lat cieszy się popularnością wśród dzieci i młodzieży. Dzieło Lucy Maud Montgomery ma swoich wielbicieli, ale także wrogów. Ja na szczęście należę do tej pierwszej grupy. Po raz pierwszy zetknęłam się z tą książką w wieku 8-9 lat. Już wtedy opowieść o rudowłosej Ani mnie zachwyciła, a z biegiem czasu ten zachwyt nie osłabł. Nadal z chęcią do niej wracam.
Maryla i Mateusz Cuthbertowie żyli spokojnie, bez żadnych większych trosk na farmie Zielone Wzgórze. Oboje byli ludźmi dojrzałymi, ale także samotnymi. Byli rodzeństwem, jednak to Maryla miała zawsze więcej do powiedzenia. Pewnego dnia postanowili przygarnąć chłopca z sierocińca, który miał im pomagać w pracach w gospodarstwie. Jednak zamiast chłopca do ich domu zawitała rudowłosa, intrygująca dziewczynka - Ania Shirley. W ten sposób na ich głowę spadło wiele zmartwień, a na ich buziach zagościł uśmiech.
Ania Shirley była rudowłosą jedenastolatką, chodzącą z głową w chmurach. Kiedy coś jej się nie udało wymyślała lepszy scenariusz tego wydarzenia i to jak jej los może się poprawić. Wyobraźnia jest w końcu po to, aby marzyć. Jednak czasami marzenia Ani były takie nierealne, że dziewczynka doznawała zawodu. Pomimo tego nigdy nie przestawała marzyć i się nie poddawała. Na jej ustach codziennie gościł uśmiech i miała w sobie bardzo duże pokłady pozytywnej energii.
Postacie w książce są intrygujące, a najlepsze w nich jest to, że każda ma swoje słabe strony i żadna nie jest idealna. Główna bohaterka jest intrygującą postacią, zdecydowanie łamie stereotypy o grzecznych dziewczynkach, które żyły na początku XX wieku. Ania ma ognisty temperament, ale stara się go temperować. Z każdą stroną powieści główna bohaterka wydawała mi się coraz dojrzalsza.
Kiedyś przeczytałam wypowiedź prawniczki z Poznania, która mówiła o tym, że nigdy nie dopuści do tego, żeby "Ania z Zielonego Wzgórza" trafiła w czyste ręce jej córki. Pojawiły się wtedy głosy oburzenia. W końcu co złego jest w Ani? Oczywiście, że nie każdemu się spodoba. Ale w końcu nie ma w niej nic złe, nic co może zdemoralizować. Ania była marzycielką, ale także bardzo mądrą dziewczynką. Powinno się o tym pamiętać.
"Ania z Zielonego Wzgórza" jest bardzo ciekawą książką. Pokazuje prawdziwą przyjaźń i to, że naprawdę warto marzyć. Styl autorki był dla mnie łatwy w odbiorze. Wszystkie wydarzenia są bardzo ciekawie opisane, a opisy zostały po prostu napisane po mistrzowsku. Autorka opisała tak wspaniale krajobrazy, że miałam wrażenie jakbym je widziała na własne oczy. Jeszcze na pewno nie jeden raz wrócę do tej książki. Być może dlatego, że utożsamiam się z główną bohaterką pod pewnymi względami. Warto przeczytać tą książkę choćby po to, żeby się uśmiechnąć.
Okładka jest bardzo ładna. Na całym świecie istnieje aż ok. 500 wydań Ani, ale ta przypadła mi w stu procentach do gustu :)
Moja ocena: 10/10 Arcydzieło!
Świetnie, że w tak młodym wieku sięgasz po książki, które stanowią klasykę.
OdpowiedzUsuńBardzo dużo można się z nich nauczyć - zarówno jeśli chodzi o budowę fabuły jak i samej kompozycji.
Jeszcze fajniejszą rzeczą jest to, że sama piszesz recenzje - gratuluję!
Oby tak dalej:)
i nie strać tej pasji, którą w sobie odkryłaś:)
Do Ani mam duży sentyment ;)
OdpowiedzUsuńJestem w szoku, nie mam pojęcia czego złego mogła dopatrzeć się ta prawniczka w Ani. Przecież to ciepła, mądra ksiązka i naprawdę wartościowa. Czytałam ją kilkadziesiąc razy i jeszcze nieraz planuję do niej wrócić, bo mimo że świat Ani jest mi dobrze znany, to przy każdej kolejnej lekturze odczuwam zadowolenie
OdpowiedzUsuńCały cykl o Ani dostałam, a raczej "odziedziczyłam" po Mamie, może książki już sfatygowane ciut są, ale tylukrotnym sięganiu po nie to nic dziwnego ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam przygody Ani, choć czytałam je wieki temu. Jednak na półce mam chociaż ekranizacje jej przygód :)
OdpowiedzUsuńBosz, aż wstyd, że nigdy nie tknęłam żadnej części... Może kiedyś nadrobię braki :)
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie dzieciństwa bez Ani Shirley. Cała jej historia opisana przez autorkę jest uniwersalna.
OdpowiedzUsuńAnia! No, w dzieciństwie robiłam trzy podejścia do tej książki i dopiero za ostatnim razem tak się wciągnęłam, że od razu przeczytałam wszystkie części. Jakoś teraz nie mogę sobie wybaczyć, że nie zrobiłam tego wcześniej i nadal nie posiadam swojego zbioru, do którego mogłabym wracać w każdej chwili.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Donna
Ach, Ania ;) Nie pamiętam już ile razy ja ją czytałam ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię perypetie Ani z Zielonego wzgórza i mam nawet cały jej cykl na DVD.
OdpowiedzUsuń